Święta były i się zmyły. To nic, za rok znów będą. A szybciej ferie zimowe, 2 tygodnie dla Was, 1 tydzień dla mnie. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Strasznie się rozleniwiłam przez te święta. Można by rzec, że codziennie miałam Dzień Leniuszka. Cóż to takiego?
Wstajesz rano z myślą, że musisz zrobić to, to i jeszcze tamto. Im dalej od wstania okazuje się, że może jednak nie musisz, a tylko powinieneś. Za kolejne 3 h dochodzisz jednak do wniosku, że nie, to wcale nie jest tak pilne, jak wydawało się po przebudzeniu i śmiało można zrobić to kolejnego dnia albo jeszcze następnego, a może za tydzień? Może przejdzie też opcja nigdy?
Ja w taki Dzień Leniuszka śpię do południa. Och, żeby mi pozwolono, to bym spała. W praktyce zmęczona poprzednimi dniami budzę się o 10-11. Witam moich czytelników, jak co dzień, sygnalizując moje dopiero co wstanie. A potem? Potem to leżę, naprzemiennie przeglądając książkę, oglądając telewizję albo jakieś mało wyczerpujące programy kulinarne. Czasem przeglądnę blogi, czasem wyjdę do miasta, ale to raczej dopiero koło 17, jak już się zdążę zmęczyć tym nicnierobieniem.
Taki Dzień Leniuszka to bym mogła mieć codziennie. Chociaż z drugiej strony chyba szybko by mi się to znudziło. W wakacje zawsze gotuję, chodzę do miasta, na działkę czasem, zdarza się gdzieś wyjechać. A zimą zimno, ciemno, buro brrr nic się nie chce.
A Wy często macie taki Dzień Leniuszka, czy może jesteście Pracusiami? :)
Wstajesz rano z myślą, że musisz zrobić to, to i jeszcze tamto. Im dalej od wstania okazuje się, że może jednak nie musisz, a tylko powinieneś. Za kolejne 3 h dochodzisz jednak do wniosku, że nie, to wcale nie jest tak pilne, jak wydawało się po przebudzeniu i śmiało można zrobić to kolejnego dnia albo jeszcze następnego, a może za tydzień? Może przejdzie też opcja nigdy?
Ja w taki Dzień Leniuszka śpię do południa. Och, żeby mi pozwolono, to bym spała. W praktyce zmęczona poprzednimi dniami budzę się o 10-11. Witam moich czytelników, jak co dzień, sygnalizując moje dopiero co wstanie. A potem? Potem to leżę, naprzemiennie przeglądając książkę, oglądając telewizję albo jakieś mało wyczerpujące programy kulinarne. Czasem przeglądnę blogi, czasem wyjdę do miasta, ale to raczej dopiero koło 17, jak już się zdążę zmęczyć tym nicnierobieniem.
Taki Dzień Leniuszka to bym mogła mieć codziennie. Chociaż z drugiej strony chyba szybko by mi się to znudziło. W wakacje zawsze gotuję, chodzę do miasta, na działkę czasem, zdarza się gdzieś wyjechać. A zimą zimno, ciemno, buro brrr nic się nie chce.
A Wy często macie taki Dzień Leniuszka, czy może jesteście Pracusiami? :)
Post na ten temat ukazał się także u :
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
ach marzy mi się taki dzień ale nie ma szans bo zaraz mamo zrobisz śniadanie, mamo mniaam, mamo puścisz bajkę no i jak tu spać no jak :)
OdpowiedzUsuńNo tak, ja muszę korzystać, póki mogę ;)
UsuńMam to samo. Mnie się marzy nawet nie jeden dzień ale jeden poranek ze spaniem do np. 8.... och - to byłby raj! Paulinko - zazdroszczę :)
UsuńJa pewnie za kilka lat też tak powiem.
UsuńU mnie takie dni zdarzają się przy pierwszej lepszej okazji :D /SMF
OdpowiedzUsuńWiesz, co dobre :D
UsuńCudny ma przebieg taki Dzień Leniuszka.
OdpowiedzUsuńZ różnych względów nie mogę sobie na takie pozwolić, ale ferie niedługo mam, więc choć psychicznie odpocznę. :)
Ferie też są cudowne ;)
UsuńLubię takie dni, bardzo, bardzo:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;)
UsuńJa też lubię takie dni :) ale nie może być ich za wiele, bo człowiekowi później tylko gorzej się robi, a nie lepiej
OdpowiedzUsuńA tam, odpoczynku nigdy za wiele :)
UsuńTęsknię za takimi dniami, niestety rzadko się trafiają :)
OdpowiedzUsuńCo poradzić.
Usuńu mnie nie mamo mowy o takim dniu;) ja również od świtu mam tylko podwójne: "mamo";) zazdroszczę, choć i ja nie narzekam:D
OdpowiedzUsuńNo jasne, że nie ;)
UsuńMiałam to samo, ale szybko sie skończyło, choc nie wiem czy dzien leniuszka przy dziecku jest możliwy, to zaobserwowałam ogólny spadek obrotów. Robiłam to co trzeba i nic ponad to:-p
OdpowiedzUsuńNo to taki trochę dzień Leniuszka był :D
UsuńNiektórzy w ogóle nie mają ferii zimowych ;) Ja niestety w dzień leniuszka dłużej nie pośpię ale za to potrafię ponad pół dnia chodzić w piżamie a razem ze mną Fabiś ;)
OdpowiedzUsuńSuper, że synek podziela Dzień Leniuszka;)
UsuńNie lubię zimy :( Ale nam w wycieczkach nie przeszkodzi :D A ostatni taki dzień miałam w Nowy Rok, oj dobrze było się tak polenić :D
OdpowiedzUsuńA jakże ;) Podbijemy całe kujawsko-pomorskie ;)
UsuńKażdego dopada, wiadomo, ale nie daj Bóg się poddam, chodzę wkurzona na cały świat, że dzień zmarnowałam. I wcale się to leniuszkowanie miło nie kończy.
OdpowiedzUsuńA widzisz.
Usuń