Pasja i obowiązek. Z pozoru nie synonimy, ale między nimi jest bardzo cienka granica, którą można przekroczyć.
Zakładając bloga pełna byłam szczytnych idei - nauczę się gotować, przeczytam tą książkę, tę i jeszcze tamtą. Będę pisała regularnie, nie zawiodę czytelników. Z czasem odkrywałam, że jest to coś, co mnie satysfakcjonuje i chciałabym to robić dłużej. Lepiej. Bardziej intensywnie. Niestety, doba ma tylko 24 godziny, a ja mam studia do skończenia.
Z każdym dniem, miesiącem, kwartałem przybywało czytelników. Ja, jak niejednokrotnie podkreślałam rozwijałam się wraz z blogiem. Aż tak w okolicach roku zaczęło mnie to męczyć. Bo to już nie była pasja. Chcąc zadowolić wszystkich i stawiając sobie coraz wyżej poprzeczkę zaczęłam wkraczać na grząski teren. Dlatego, jak zauważyliście od września posty zaczęły się pojawiać w mniejszych ilościach, a od grudnia, odkąd zmieniłam nazwę pojawiają się regularnie 1 raz dziennie.
Dlaczego zmiana bloga kulinarno-książkowego na lifestylowy? Odpowiedź jest dziecinnie prosta. Ileż można pisać o książkach i podawać coraz to nowe przepisy? Niecałe 1,5 roku to według mnie wystarczający czas. A poza tym jestem zwykłą dziewczyną, która nie żyje tylko tymi 2 rzeczami, ale też lubię obejrzeć film, czy poruszyć jakiś inny temat, a na to tamta tematyka mi nie pozwalała.
Podsumowując, znów czuję pasję. Pasję i chęć do działania. Mam masę postów wymyślonych, kilka innych jeszcze kiełkuje w mojej głowie. Ale wiem jedno. To będzie dobry rok. Bo pisany dla Was. Z pasją, która jest najważniejsza !
Zakładając bloga pełna byłam szczytnych idei - nauczę się gotować, przeczytam tą książkę, tę i jeszcze tamtą. Będę pisała regularnie, nie zawiodę czytelników. Z czasem odkrywałam, że jest to coś, co mnie satysfakcjonuje i chciałabym to robić dłużej. Lepiej. Bardziej intensywnie. Niestety, doba ma tylko 24 godziny, a ja mam studia do skończenia.
Z każdym dniem, miesiącem, kwartałem przybywało czytelników. Ja, jak niejednokrotnie podkreślałam rozwijałam się wraz z blogiem. Aż tak w okolicach roku zaczęło mnie to męczyć. Bo to już nie była pasja. Chcąc zadowolić wszystkich i stawiając sobie coraz wyżej poprzeczkę zaczęłam wkraczać na grząski teren. Dlatego, jak zauważyliście od września posty zaczęły się pojawiać w mniejszych ilościach, a od grudnia, odkąd zmieniłam nazwę pojawiają się regularnie 1 raz dziennie.
Dlaczego zmiana bloga kulinarno-książkowego na lifestylowy? Odpowiedź jest dziecinnie prosta. Ileż można pisać o książkach i podawać coraz to nowe przepisy? Niecałe 1,5 roku to według mnie wystarczający czas. A poza tym jestem zwykłą dziewczyną, która nie żyje tylko tymi 2 rzeczami, ale też lubię obejrzeć film, czy poruszyć jakiś inny temat, a na to tamta tematyka mi nie pozwalała.
Podsumowując, znów czuję pasję. Pasję i chęć do działania. Mam masę postów wymyślonych, kilka innych jeszcze kiełkuje w mojej głowie. Ale wiem jedno. To będzie dobry rok. Bo pisany dla Was. Z pasją, która jest najważniejsza !
Post na ten temat ukazał się także u :
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
Co więcej, czytanie pod presją czasu staje się przykrym obowiązkiem. Co za tym idzie, człowiekowi odechciewa się tego sportu. Można się zapętlić, to fakt.
OdpowiedzUsuńNo raczej czytanie na akord nigdy nie jest przyjemnością.
UsuńRacja, grunt to to, żeby robić coś z przyjemnością, a nie, bo trzeba;)
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńNo właśnie... od pewnego czasu mam problem z tym, że doba ma talko 24h, a ja tyle pomysłów, tyle myśli do przekazania, a przy tym 2 dzieci... co zrobić, żeby się nie załamać, zadowolić czytelników, być odwiedzaną, a jednocześnie nie zaniedbując domowych obowiązków...
OdpowiedzUsuńTrzeba wydłużyć dobę ;)
UsuńChyba mój wpis zjadł antyspam. :)Pisałam, że wg mnie 1 wpis na dzień to i tak bardzo dużo. ja publikuję 2 do 3 w tygodniu i jest ok - nie męczy ani nie nudzi mnie blogowanie. :)
OdpowiedzUsuńJa nie wyobrażam sobie rzadziej.
UsuńNie ma co robić czegoś na przymus :) Dobrze jest umieć pogodzić pasję z obowiązkami :)
OdpowiedzUsuńJasne, że tak.
Usuńfajnie, że wróciła ci chęć do trwania przy blogu. Ciekawa nazwa. Ja także w tym roku mam w planie dodać opinie o kosmetykach :)
OdpowiedzUsuńO, fajnie ;)
UsuńTeraz masz szerokie pole do popisu :D
OdpowiedzUsuńMi się jeszcze pisanie o zabawkach i książkach nie znudziło :D
Wiem, tylko czy podołam? :D
UsuńCo innego przeczytać jedną książkę raz na jakiś czas i ją zrecenzować, a co innego mieć całą kolejkę. No po prostu tymi dwoma tematami się przejadłaś.
OdpowiedzUsuńChyba tak ;)
UsuńGdy robi się coś na siłę to nie daje efektów i nas zabija. Z resztą wiesz już to :)
OdpowiedzUsuńWiem.
UsuńWażne jest to, że się rozwijasz i wiesz co robić, by pasję w sobie pielęgnować :)
OdpowiedzUsuńJasne, że tak ;)
UsuńMoim zdaniem każda pasja jest swego rodzaju obowiązkiem. Jeśli jej nie rozwijasz, nie robisz tego w pewnych odstępach czasu, to nie ma to sensu. Grunt, żeby znaleźć swój złoty środek i pamiętać, że blog, czytanie, czy nawet gotowanie nie jest całym życiem, a jedynie przyjemnym do niego dodatkiem. :)
OdpowiedzUsuńTo moje dziecię ;)
UsuńŻyczę Ci, aby nigdy nie zabrakło tej pasji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie;)
Usuńpowodzenia !:)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńWażne jest pisać o czym się lubi i czerpać z tego przyjemność, blogi lifestylowe są fajne bo jest w nich wiele tematów i się nie nudzą ;))
OdpowiedzUsuńJasne, że tak ;)
UsuńPrzyjemność nade wszystko :)
OdpowiedzUsuńMoja pasja już od jakiegoś czasu stała się moim biznesem i bardzo się z tego powodu cieszę. To niesamowite uczucie móc zarabiać dzięki swoim zainteresowaniom. Mimo wszystko muszę pomyśleć o pozycjonowaniu strony internetowej, bo chciałabym zdobyć więcej klientów.
OdpowiedzUsuń