Data wydania: 2012
Format : Książka
Ilość stron: 230
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Matras
Anna Wojtacha to dziennikarka i korespondentka wojenna. Obecnie współpracuje z TVP Info. W książce opisała swoje doświadczenia i kulisy pracy korespondenta wojennego.
Kobieta pewnego dnia miała wolne w pracy i postanowiła poświęcić czas na czytanie informacji o wojnach w różnych zakątkach świata. Chciała także wyczyścić buty, które kolega polał jej alkoholem. Ten sielankowy obraz przerywa telefon od jej kolegi z telewizji. Marie Colvin i Ochlik nie żyją. Kobieta nie mogła w to uwierzyć, Marysia była jej bliską koleżanką. Chciała nawet do niej zadzwonić, jednak nie mogła znaleźć numeru. Codziennie praca dziennikarzy wojennych wiążę się z częstymi atakami na nich samych. W wyniku pobytu we wrogim kraju mogą stracić życie,a mimo to nie przestają tego robić...
Gdy zaczęłam czytać tą książkę już od pierwszych stron wiedziałam, że będzie to ciekawa pozycja. Po jej przeczytaniu jestem przekonana, że na długo pozostanie w mojej pamięci. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z opisaniem wojennych przeżyć. Dzieło czasami jest wzruszające, jednak uważam, że tak musiało być.
Język jest zrozumiały, książkę czyta się bardzo szybko. Nie ma zbędnych informacji, wszystko dzieje się tu i teraz. Nie ma specjalnych zabiegów stylistycznych, aby jeszcze bardziej nakręcić czytelnika. Wszystko jest takie, jak powinno być - naturalne.
Praca dziennikarzy wojennych bardzo często wiążę się z dużym ryzykiem i narażeniem ich własnego życia. Jednak Ci ludzie bardzo cieszą się, gdy mogą zrobić ciekawe ujęcie. Ta praca i kręcenie nowych materiałów daje im siłę do dalszego funkcjonowania.
Uważam, że ,,Kruchy lód. Dziennikarze na wojnie" powinni przeczytać wszyscy, będąc już w odpowiednim wieku. Aby w pełni zrozumieć tą książkę trzeba do niej dojrzeć. Po jej przeczytaniu wiem, że była to jedna z wojennych książek, jakie miałam okazję przeczytać !
Moja ocena : 10/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Carta Blanca
na pewno kupię i przeczytam, dziekuję za opinię
OdpowiedzUsuńNie ma za co :)
UsuńHmm.. intrygująca pozycja. Mam nadzieję, że będe miała okazję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA mnie się praca dziennikarzy wojennych nie podoba. Sama użyłaś takiego określenia, że cieszą się, kiedy mogą zrobić dobre ujęcie. Powinni tam być, żeby pokazać ludziom okrucieństwo i bezsens wojny, a nie, by robić dobre ujęcia. Poza tym dobrowolne pakowanie się w sam środek wojennej zawieruchy, kiedy można siedzieć bezpiecznie w kraju nie jest dla mnie do końca zrozumiałe.
OdpowiedzUsuńJednak z drugiej strony to dobrze, że są ludzie, którzy relacjonują takie wydarzenia. Dzięki temu świat poznaje prawdę, dowiaduje się, że "wojna" to nie puste słowo.
To też.
Usuńczytałam ostatnio biografię Kapuścińskiego i ta tematyka chyba zaczyna mnie interesować, dlatego kiedyś z chęcią sięgnę po książkę, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi zapraszam w wolnej chwili :)
Zaraz wejdę :)
Usuń