Data wydania: 2012
Format : Książka
Ilość stron: 256
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf , Merlin , Zysk i S-ka
Po tą książkę sięgnęłam przypadkiem. Było to moje pierwsze
spotkanie z twórczością Jana
Grzegorczyka. Początkowo miało to być jedno z opowiadań do ,,Dekalogu
księdza Grosera”, jednak ukazało się, jako odrębna powieść. Głównym tematem
staje się obraz protestanckich księży.
Ksiądz Groser udawał się przez Alpy do Rzymu, aby zdążyć na
spotkanie z Janem Pawłem II. Niestety, przez nieuwagę stracił równowagę i
złamał nogę. Bał się także, że mieszkańcy ukradną mu rower, na który wydał pół
swojej pensji i był dla niego jedynym środkiem transportu. Na szczęście nic
takiego się nie stało. W szpitalu zaopiekował się nim pewien pastor, u którego
następnie zamieszkał.
Mateusz i jego żona Agnieszka nie mieli łatwego życia. Na
początku zasiłek, który dostawali od państwa nie wystarczał im na przeżycie,
musieli podjąć pracę. Wkrótce potem dzięki pomocy pewnego mężczyzny udało im
się wyjechać i Mateusz ukończył studia. Niedługo potem postanowił także zostać
księdzem. Przez 3 lata mieszkał na plebanii w Polsce, jednak nie podobało mu
się. Wyjechał z kraju wraz z ukochaną. Nikt z rodziny nie wiedział, że spotykał
się z dziewczyną. Ojciec nigdy nie zaakceptował jego małżeństwa.
Ważną postacią stał się też esesman, którego twarz
przedstawiała Chrystusa w Kościele. Kilka dni przed śmiercią postanowił się
nawrócić i wyznał wszystko księdzu Mateuszowi. Następnie zmarł…
Szczególną uwagę należy także zwrócić na czereśnię, która
pomimo tego, że ją wycięto i posadzono ponownie nadal rosła. Pomimo swojego
długiego wieku nie uschła, była wyjątkowa.
Muszę przyznać, że spodziewałam się po tej książce czegoś
innego. Myślałam, że ksiądz Groser w końcu dotrze do Rzymu na spotkanie z
papieżem. Nic takiego się jednak nie stało. Podczas swojej choroby siedział na
plebanii u Mateusza, brał udział w zwiedzaniu okolicy, poznawał kolejne
tajemnice.
Nigdy wcześniej nie czytałam innych książek tego autora, w
szczególności tych o przygodach duchownego. Po przeczytaniu tej pozycji czuję
się jednak zachęcona do poznania jego pozostałych losów.
Język utworu jest prosty i zrozumiały, choć muszę przyznać,
że na początku ta powieść mnie lekko nużyła. Było nagromadzone bardzo dużo
faktów, nie mogłam się zorientować w fabule. Z czasem jednak to wszystko się zmieniło
i do końca czytałam już z wielką przyjemnością.
Pierwszy raz spotkałam się z tematyką księży. Bardzo
spodobała mi się ta nietuzinkowość i oryginalność treści. Ludzie niechętnie
chodzili do Kościoła, dlatego Mateusz podczas jednego z nabożeństw założył
maskę świni, aby przyciągnąć wiernych. Dzięki temu udało mu się nawrócić
jednego mężczyznę, ojca esesmana z twarzą Chrystusa.
Mateusz i Agnieszka przyjaźnili się także z jednym
małżeństwem, które przeżywało kryzys. Kobieta nie chciała dać mężowi rozwodu,
pragnęła, aby zmienił profesję. Niedługo doszło także do jej wypadku, nie
wiadomo, czy nie samobójczego…
,,Jezus z Judenfeldu. Alpejski przypadek księdza Grosera” to
doskonała powieść dla wszystkich miłośników twórczości autora oraz osób,
chcących dowiedzieć się czegoś o życiu księży od podszewki !
Moja ocena : 8/10
To już potężna strona internetowa powstaje.)
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy potężna ;)
UsuńWydaje się ciekawa, może przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Usuń