piątek, 25 stycznia 2013

,,Lilka" Małgorzata Kalicińska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2012
Format : Książka
Ilość stron: 520
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Zysk i S-ka


Na ,,Lilkę” polowałam już od dłuższego czasu, po przeczytaniu tekstu z okładki wiedziałam, że to będzie coś niesamowitego, coś, z czym jeszcze nigdy się nie spotkałam. I faktycznie, nie pomyliłam się. Małgorzata Kalicińska, autorka takich powieści, jak ,,Dom nad rozlewiskiem” , ,Powroty nad rozlewiskiem”, czy ,, Miłość nad rozlewiskiem” stworzyła świat pełen magii i codzienności, która dotyczy każdego z nas.

Marianna Roszkowska, z domu Barańska wychowywała się na początku tylko z matką, która suma summarum więcej czasu spędzała na uczelni, a dziewczynką zajmowała się opiekunka Pela. Gdy mała miała kilka lat w jej życiu pojawił się nowy partner jej matki , Michał. Dziecię i mężczyzna od razu przypadli sobie do gustu. Tak płynęło sobie monotonne życie, gdy nagle w życiu Mani pojawiła się przyrodnia siostra, Lilka, córka jej biologicznego ojca. Dziewczęta nie za bardzo za sobą przepadały, Marianna bowiem była nieco zazdrosna o względy, jakimi jej ,,tatko” dażył młodszą krewną.

Tymczasem mija kilkadziesiąt lat. Mańka po wielu przeżyciach miłosnych , znajduje się od 30 lat w związku z Mirkiem, lekarzem, z którym mają wspólnie syna Grzegorza. Pan Grzegorek ma już jednak swoją rodzinę, żonę Igę i synka Tadzinka, więc nie odwiedza rodziców często. Między nimi nie jest jednak najlepiej, wypaliła się namiętność, zostało tylko przyzwyczajenie, a i to nie do końca. W końcu Mirek podejmuje męską decyzję o odejściu od żony, gdyż, jak się później okazuje, w jego życiu pojawiła się nowa kobieta, pielęgniarka Jula. Marianna nie umie się odnaleźć w nowej sytuacji, a na domiar złego jej siostra Lilka, za którą tak nie przepadała okazuje się śmiertelnie chora. Czy pomoc chorej pomoże jej uporać się z nową sytuacją? Jaką rolę odegra w tym wszystkim terapeutka Agata? Czy dziewczyny jeszcze będą szczęśliwe?

Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Pani Kalicińskiej, jednak muszę przyznać, że bardzo udane. Powieść wciągnęła mnie już od pierwszych stron, nigdy jeszcze nie czytałam książki o tak poważnej tematyce. Tematyce, która dotyczy każdego z nas. Czy nieznane są nam choroby, zmagania z dniem codziennym, walka o przeżycie? Autorka stworzyła postacie, do których każda czytelniczka i podczytujący mężczyzna może się upodobnić.  ,,Lilka” bowiem nie jest to babskie romansidło, jakich wiele na polskim rynku. Jest to przepiękna opowieść o siostrzanej miłości, wspólnym jednoczeniu sił przeciwko chorobie, nadziei na lepsze jutro.

Marianna to kobieta po 50-tce, której życie z dnia na dzień legło w gruzach. Nie może pojąć, jak po 30 latach mógł zostawić ją mąż, jednak z czasem dzięki pomocy przyjaciół udaje jej się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Ileż razy spotykamy się na naszej drodze ze związkami, w których z czasem oprócz miłości, która się wypaliła zostaje tylko przyzwyczajenie, umęczanie siebie nawzajem. Czy nie lepiej wtedy odejść i spróbować sobie ułożyć życie na nowo, tak jak to uczynił Mirek?

Pani Małgosia poruszyła w książce wiele tematów, które są bliskie zwykłemu czytelnikowi. Bo czy nasi krewni, przyjaciele nie wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu pracy? Czy nagle bliskie osoby nie zachorowują śmiertelnie, a wspieranie ich w walce jest tak bardzo potrzebne?

Zaznaczam, że nie jest to łatwy temat, jednak dzięki lekkości pióra autorki ,,Lilkę” czyta się bardzo szybko, nie można się doczekać, co będzie dalej. Ciekawym pomysłem było wprowadzenie żółtych kartek, w których Marianna wspominała swoje dzieciństwo, ukochanego tatka Michała, czy wujka Gienia.

Na końcu książki miałam prawie łzy w oczach, choć muszę przyznać, że mało która powieść mnie wzrusza. W powieści Małgorzaty Kalicińskiej jest jednak coś takiego, co porywa czytelnika za serce, każe przystopować, zastanowić się nad swoim życiem, przemyśleć pewne sprawy. To bardzo mądra i pouczająca historia, którą każdy z nas powinien przeczytać ! W moim sercu pamięć o niej pozostanie na długo…

Moja ocena : 10/10


Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję



28 komentarzy:

  1. przeczytałam "po łebkach", żeby za dużo nie widzieć :P bo książkę muszę przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę koniecznie przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. sorki ale nawet nie zaczynam czytać recenzji bo to moja kolejna pozycja do pochłonięcia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba trochę za poważna tematyka jak dla mnie - ja wolę lektury luźniejsze, bardziej optymistyczne. może kieedyś się namyślę ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. to jest także książka, na którą i ja "poluję"... po tej recenzji tym bardziej zabiorę się za czyta

    OdpowiedzUsuń
  6. Chętnie ją przeczytam - zaciekawiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie, jak obalę moje stosiki to się za nią rozejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam do obserwowania :)http://mojtajemiczyswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka czeka już na mnie i mam nadzieję, że mi się spodoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z chęcią bym ją przeczytała:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałaś prawie łzy..twardzielka! :P Ja ryczałam jak bóbr :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Widzę, że warto zwrócić na tę książkę uwagę. Szkoda, że z wolnym czasem coś ostatnio kiepściutko:(

    OdpowiedzUsuń
  13. Ooo wydaje sie na prawde świetna

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam w planach tę książkę, wszystkie wcześniejsze książki Pani Małgosi pochłonęłam więc i ta wcześniej czy później trafi w moje ręce. Bardzo ciekawa recenzja. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń