Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 352
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Wydawnictwo Literackie
Twórczość Czechowa odkryłam stosunkowo niedawno, jednak gdy
na polskim rynku wydawniczym pojawił się zbiór Alice Munro, kanadyjskiej autorki
porównanej do rosyjskiego twórcy nie mogłam przejść obok niego obojętnie. ,,Taniec
szczęśliwych cieni” to debiut autorki, czy udany?
Najbardziej spodobało mi się opowiadanie ,,Piękne domy”, w
którym autorka przedstawiła problem niezdrowego egoizmu. Wszystkie domy
znajdujące się w okolicy były nowe, odremontowane. Tylko jeden z nich należący do
starszej kobiety był w opłakanym stanie, szpecił okolicę, zaniżał ceny
sprzedaży innych parceli. Mieszkańcy postanowili spowodować, aby starsza
kobieta się stamtąd wyprowadziła. Nie było to jednak takie łatwe, gdyż
mieszkała tam już dużo wcześniej, niż oni. W gronie sąsiadów znajdował się
jeden mężczyzna zarządzający nieruchomościami, który wpadł na ,,świetny pomysł”…
Równie tragiczne okazało się ,,Dzięki za przejażdżkę”, które
przeczytałam z zapartym tchem. Dwóch chłopców postanowiło się dobrze zabawić,
jednak w mieście nie znajdowały się żadne chętne dziewczyny. Przez przypadek w
lokalu natknęli się na jedną, która mogłaby załatwić koleżankę. Bohaterka także
się zgodziła, ubrała najlepszą sukienkę. Jej rodzina nie należała do
najbogatszych, dziewczyna porzuciła szkołę 2 lata wcześniej i pracowała w
firmie. Odpowiednio połączyli się w pary i spędzili ze sobą całkiem miły
wieczór. Zakończenie moim zdaniem było tragiczne, ale jakże prawdziwe…
,,Taniec szczęśliwych opowiadań” to zbiór 15 opowiadań,
bohaterami stają się zwykli, przeciętni mieszkańcy małych miasteczek. Niektóre
nazwy się powtarzają, jednak opowieści nie są ze sobą w żaden sposób połączone.
Autorka starała się ukazać przelotność życia, trudne
decyzje, odmienność i nietuzinkowość bohaterów. Główną rolę jednak mimo
wszystko odkrywały emocje. Gdy czytałam książkę miałam wrażenie, jakby ludzie w
niej występujący żyli naprawdę, byli tak realni, jakby autorka sama ich znała
lub o nich słyszała.
Pozycja nie zachwyciła mnie od pierwszych stron, początkowe
opowiadanie nawet trochę mnie zniechęciło. Z czasem akcja zaczęła się coraz
szybciej rozwijać i bez końca zagłębiłam się w opisywane historie.
Porównania Alice Munro do Czechowa było jak najbardziej
trafione. Oboje posługują się zrozumiałym językiem, ich opowiadania nasycone są
emocjami, bohaterowie są nietuzinkowi. Podczas czytania ,,Tańca szczęśliwych
cieni” odniosłam wrażenie, jakby niektóre opowiadania nie zostały dokończone, z chęcią poznałabym ich kontynuację.
Pomimo tego, że autorkę odkryłam stosunkowo niedawno mam
wielką ochotę na przeczytanie jej innych pozycji, mam nadzieję, że będą równie
dobre, jak ta, którą przeczytałam.
,,Taniec szczęśliwych cieni” to wspaniała powieść
nacechowana emocjami, nietuzinkowe opowieści powodują, że po ich zakończeniu z
chęcią przeczytalibyśmy je ponownie.
Moja ocena : 9,5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję
zapowiada się ciekawe :)w wolnej chwili poszukam...
OdpowiedzUsuńWarto:)
UsuńCzytałam, ciekawa:)
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńCzytałam niedawno inne opowiadania Munro "Zbyt wiele szczęścia". Nastawiałam się na niesamowite spotkanie z literaturą najwyższych lotów (bo przecież nie bez powodu ta kanadyjska pisarka od lat pretenduje do nagrody Nobla), a otrzymałam mało interesujące teksty, w których brakowało mi osobowości autora. Nie wiem czy skusze się na "Taniec szcześliwych cieni"...
OdpowiedzUsuńKażdemu, co innego się podoba ;) Nie zawsze zachwalana książka jest ideałem.
Usuń