Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 304
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Matras
Z twórczością Pani Magdaleny Witkiewicz spotkałam się już kilkakrotnie. Czytając ,,Opowieść niewiernej”, a przed kilkoma tygodniami także ,,Szkołę żon” byłam zachwycona jej dziełami. Z tym większą ochotą sięgnęłam więc po ,,Balladę o ciotce Matyldzie”, w której także widać doskonały warsztat pisarki. Ta pozycja momentami bawi, wzrusza, a co najważniejsza daje czytelnikowi nadzieję, że lepsze jutro zawsze nadejdzie !
Ciotka Matylda pewnego dnia poinformowała Joannę, że jej
czas nadchodzi. Co więcej, 87-letnia
pani wciąż młoda duchem wymogła na niej, żeby jej nienarodzone dziecko, które
miało być Jasiem, miało na imię Matylda. Przyszła mama nie bardzo wierzyła w
to, że będzie córeczka, ale zgodziła się, trochę dla świętego spokoju, a
trochę, żeby nie robić ciotce przykrości. Joanka miała tylko Matyldę, jej mąż
wyjeżdżał na wyprawy w celu badania nunataków daleko od niej. Przyjeżdżał raz
na kilka miesięcy, zabrakło go nawet przy narodzinach córki. Czy po przyjściu
na świat młodej Matyldy mężczyzna zmienił swój styl życia i wrócił na łono
rodziny?
Ciotka Matylda, jak przepowiedziała, tak też zmarła w noc,
kiedy na świat przyszła malutka córeczka Joanki i Piotra Kownackich. Przed
śmiercią zapisała jej jednak w spadku swoje udziały w interesie prowadzonym
wspólnie z Olgierdem ,,Olusiem” i Przemysławem Kwiatkowskimi. Jakiego rodzaju
usługi oferowała ,,piekarnia”?
Magdalena Witkiewicz stworzyła ciepłą opowieść o radzeniu
sobie Joasi po urodzeniu dziecka, a także o jej przyszłych planach zawodowych.
O wzlotach i upadkach głównej bohaterki, po których zawsze świeciło słoneczko.
Tak barwnych postaci jak Oluś i Przemuś chyba nie spotkałam
jeszcze w żadnej powieści. Ci bliźniacy byli tak pocieszni, tak wzruszający i
zabawni, że trudno to wyrazić słowami. To trzeba po prostu przeczytać i samemu
się przekonać. Pozostałe postacie również zostały doskonale wykreowane. Autorka poruszyła ważny problem dzisiejszego
społeczeństwa, a mianowicie, co zrobić po urlopie macierzyńskim? Wrócić do
pracy, czy może założyć coś własnego? Także Joanka stanęła przed takim
dylematem, jaką decyzję podjęła?
,,Ballada o ciotce Matyldzie” zalicza się do serii ,,Babie
lato”, z której czytałam niegdyś ,,Nie licząc kota, czyli kolejna historia
miłosna" Kasi Bulicz-Kasprzak, która porwała mnie za serce. Nie inaczej
było z pozycją Magdaleny Witkiewicz, która jest rewelacyjna !
Rzadko zdarza mi się, żebym książkę przeczytała ,, na raz ”.
Zazwyczaj po kilkudziesięciu stronach muszę sobie zrobić przerwę, żeby
przetrawić to, czego się dowiedziałam. Ta pozycja jednak porwała mnie już od
pierwszych stron i nie wypuściła, dopóki nie przeczytałam ostatniego zdania. Z
wielką przyjemnością zagłębiłam się w lekturę tej powieści. W planach mam także
pozostałe pozycje Pani Magdaleny.
Nie ukrywajmy, to książka skierowana raczej dla kobiet.
Według mnie pani w każdym wieku znajdzie w niej coś dla siebie, ponieważ idee w
niej zawarte są ponadczasowe i uniwersalne w każdym momencie naszego życia !
Moja ocena : 10/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Autorce
Pani Magdalenie Witkiewicz
Nie znam w ogóle tej autorki ;)
OdpowiedzUsuńMoże czas to zmienić:)
UsuńZ chęcią bym ją przeczytała:)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;)
UsuńCzytam same dobre recenzje tej książki, nie mogę się doczekać kiedy uda mi się ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNo warto ;)
UsuńJestem ciekawa tej książki, sama dużo czytam, i fajnie sięgnąć po coś co inni polecają. Piszesz że warto to trzeba ja przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńWarto:)
Usuń