Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 207
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Matras
Książkę chciałam przeczytać już od momentu, gdy ujrzałam, że jest ona porównywana do przygód Kubusia Puchatka. Niestety, moja paczka gdzieś zaginęła i musiałam czekać na nową przesyłkę. Gdy książka do mnie dotarła od razu nie zabrałam się za jej czytanie. Dałam sobie trochę czasu i rozpoczęłam jej lekturę. Czy było warto? Przekonajcie się sami!
Zwierzęta mieszkające u Państwa Beanów nie czuły się
najlepiej. Miały swoje obowiązki. Kogut codziennie rano musiał wstawać i piać,
gdyż inaczej straciłby życie. Pomieszczenia dla zwierząt nie były dobrze
ocieplone, było w nich bardzo zimno. Dlatego też, gdy dowiedzieli się od
jaskółki o możliwości przemieszczenia się na Florydę, gdzie zawsze było ciepło,
nie wahali się ani chwili. Problem tkwił tylko w tym, że wszyscy nie mogli
opuścić gospodarza, gdyż on także potrzebował ich pomocy. Z czasem sytuacja się
wyklarowała i rozpoczęła się wyprawa…
Muszę przyznać, że po książkę sięgnęłam z wielkim
zainteresowaniem i zapałem, które niestety dość szybko mnie opuściły. Po tej
pozycji spodziewałam się czegoś zupełnie innego i może dlatego też się
zawiodłam. Rzekome zabawne sytuacje, które miały się w niej znaleźć zupełnie
mnie nie śmieszyły, nie widziałam w nich nic zabawnego. Nie było także żadnych
momentów grozy, choć autor starał się takie stworzyć.
Język pozornie prosty sprawił, że książkę przeczytałam dość
szybko. Co jakiś czas pojawiały się także czarno-białe fotografie, które
mogliśmy obejrzeć, jako przerwę w lekturze. Całość podzielona jest na
rozdziały, co niewątpliwie ułatwiało czytanie. Powieść została także bardzo
ładnie wydana, jednak przepiękna oprawa to nie wszystko, aby zachwycić
czytelnika…
Przede mną jeszcze druga część przygód Prosiaczka Fryderyka,
która, mam nadzieję, bardziej przypadnie mi do gustu. O tym będziecie mogli się
już wkrótce przekonać.
Być może z powodu moich wcześniejszych uprzedzeń książka nie
spodobała mi się tak, jakbym się tego spodziewała. Nie jest jednak najgorsza.
,,Wakacje Fryderyka” to książka, której moim zdaniem
warto dać szansę, gdyż każdy z nas ma
inny gust. To, co mnie nie zachwyciło, być może Was oczaruje!
Moja ocena : 6/10
Za egzemplarz książki dziękuję :
Druga część jest napisana w znacznie odmiennym tonie i jest znacznie lepsza, choć i pierwsza mi się podobała. Może dlatego, że nie znalazłam w niej porównania do Kubusia Puchatka, za którym osobiście nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńByć może właśnie dlatego ;)
UsuńMoże kiedyś dam jej szansę:)
OdpowiedzUsuńMoże tak ;)
Usuń