Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 304
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Zysk i S-ka
Powiedzcie sami, drodzy czytelniczy, czy już sam tytuł nie intryguje i nie zachęca do zapoznania się z pozycją? Mnie z całą pewnością skusił i mimo niezbyt pochlebnych opinii, jakie czytałam przed rozpoczęciem lektury postanowiłam się z nią czym prędzej zapoznać. Z uwagi na wymęczenie organizmu sesją potrzebowałam czegoś lekkiego, a ta powieść z pewnością doskonale sprawdziła się w tej roli.
Zacznę od tego, co jest nowatorskie w powieści Pani Iwony
Skrzypczak. Mianowicie główna bohaterka, 29-letnia kobieta zajmująca się modą i
stylizacjami, pozostaje anonimowa do końca, nie znamy jej imienia, nazwiska,
żadnych danych. Mamy za to doskonały obraz jej wybranków. Pierwszy – Piotr, specjalista
od IT porzucił ją z uwagi na dzielącą ich odległość. Stylistka jednak długo nie pozostawała w
rozpaczy. Jej przyjaciółki, Kaśka i Stella, na które zawsze mogła liczyć
wyleczyły ją z depresji. Dodatkowo na polepszenie jej sytuacji wpłynął fakt
poznania nowego mężczyzny, Maksa, w którym jak to bywa zakochała się już od
pierwszego wejrzenia i wiedziała, że są sobie przeznaczeni. Niby banał, a
jednak już niedługo pojawia się zgrzyt. Główna bohaterka nie potrafi się
zdecydować, z którym ze swoich wybraków chciałaby związać swoją przyszłość.
Okazuje się, że kocha i Piotra, i Maksa, a najlepiej byłaby z nimi dwoma,
ponieważ się uzupełniają, jest to jednak niemożliwe. Kogo wybierze kobieta
przed 30-stką? Czy zdecyduje się na życie w luksusie u boku Piotra, czy związek
z miłości z Maksem?
Muszę przyznać, że powieść przeczytałam z wielką ochotą.
Doskonale nadała się, jako lekkie czytadło po męczącym dniu. Dzięki lekkiemu
stylowi Iwony Skrzypczak strony przelatywały mi błyskawicznie. Mimo, że nie
była to powieść najwyższych lotów bardzo mi się podobała. Po tego typu
pozycjach nie oczekuję zbyt wiele. Mają mnie oderwać od codzienności, przenieść
w świat marzeń, a w tym książka ,,Bo we mnie jest ex” doskonale się sprawdza.
Wracając do pomysłu bezimiennej bohaterki uważam, że to
doskonały zabieg. Dzięki temu na miejscu Kasi, Basi, czy Joasi może stanąć
każda z nas, która po rozstaniu z partnerem nie może się otrząsnąć i mimo
nowego związku nie potrafi stworzyć czegoś nowego, cały czas wracając
wspomnieniami do minionych chwil.
Jedyne czego nie zdzierżę i obojętnie, czy w książce, czy w
realnym życiu to związek w trójkącie. Nie rozumiem, jak główna bohaterka mogła
okłamywać wszystkich wkoło. Najbardziej moim zdaniem była nie w porządku wobec
siebie. Czy można być tak bezmyślnym, żeby uważać, że da się zbudować
szczęśliwy związek, raniąc innych i nie patrząc na ich uczucia? Przekonajcie
się sami !
,,Bo we mnie jest ex” to lekka i ciekawa pozycja, która
powinna spodobać się większości z nas. Nie jest to wymagająca powieść, więc
będzie w sam raz na letnie wieczory.
Moja ocena : 8/10
Też tak sądzę:)
OdpowiedzUsuńA ja właśnie nie lubię, kiedy główny bohater nie ma imienia - strasznie mnie to irytuje. Książka zaintrygowała mnie, może kiedyś przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńMoże tak:)
Usuń