Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 288
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, CzarnaOwca
Nie lubię negatywnie opisywać książek, dlatego mam problem z rozpoczęciem. Później już jakoś pójdzie. Chyba. Zachęcona ochami i achami postanowiłam skusić się na debiut Izabeli Jung. Oczywiście musiała odleżeć swoje, żebym się nią zainteresowała. Gdybym mogła, cofnęłabym czas, naprawdę, ale że nie było to możliwe zaczęłam swoją mozolną przygodę z ,,Chuliganką”, która była bardzo wyboista.
Nie zdarzyło mi się chyba jeszcze, żebym już po 5 stronach
chciała rzucić książkę w kąt i wymazać ją z pamięci. Niestety, z pierwszą
powieścią Izabeli Jung tak było. Nie mam jednak zwyczaju zaczynać książki i jej
nie kończyć albo ,,przerywać” sobie inną, więc brnęłam dalej. Zajęło mi to
dobre 2 dni, a umęczyłam się gorzej, niż koń na wyścigach. Język jak dla mnie był
tak toporny, że w ogóle nie zachęcał do zapoznania się z dalszą częścią. Jeśli
chodzi o poznawanie dalszych losów bohaterów, tu też była tragedia. Mogłabym ją
odłożyć i na miesiąc na półkę, bo ani trochę nie interesowało mnie, jak się
skończy ta historia. A może interesowała, kiedy w końcu się skończy i będę
mogła ją z czystym sumieniem przeczytaną odłożyć i nigdy do niej nie wracać?
Historia, wydawałaby się, ciekawa. Ewa, prawie 30-letnia
matka dwójki dzieci, Kacperka i Piotrusia wraz z mężem postanowiła zrobić
remont poddasza. Wiadomo, ekipa remontowa niezbyt śpieszyła się ze swoim
zadaniem. Adama całe dnie nie było w domu, więc kobietę zainteresował jeden z
pracowników, Czeczen Zeliem. Pracownik był muzułmaninem, pochodził z zupełnie
innego kręgu kulturowego, więc pewnie dlatego tak fascynował Ewę. Z powodu wyznawanej
religii opierał się przed znajomością z mężatką, jednak ile można? W końcu jej
uległ, jednak czy romans po kątach miał szansę przetrwać?
Tak mozolnie nie czytało mi się żadnej książki. Liczyłam na
lekką powieść obyczajową, a dostałam w zamian jakąś nieprawdopodobną historię z
naiwną dojrzałą kobietą, którą kochanek okręcił sobie wokół palca. Mimo, że był
od niej o 10 lat młodszy manipulował nią, jak mu się podobało, a ona naiwna mu
we wszystko wierzyła.
Tego nie da się opisać, jak mnie irytowało zachowanie
głównych bohaterów. Z jednej strony nie można oceniać krytycznie debiutu
Izabeli Jung, który doskonały w żadnym stopniu nie jest. Pomysł na historię
ciekawy, jednak nie do końca chyba przemyślany i nie przedstawiony w ciekawy
sposób. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, gdy przeczytałam ostatnie zdanie
tej pozycji.
Są osoby, które ,,Chuliganka” zachwyca i oczarowuje. Ze mną
niestety tak nie było. Co prawda okolice środkowych rozdziałów wydały mi się, jakby
nieco ciekawsze, jednak fatalny wstęp i zakończenie skutecznie zniechęciły mnie
do tej autorki. Co prawda, jeżeli pojawi się jakaś kolejna powieść Izabeli Jung
będę chciała z ciekawości zerknąć, czy jej poziom pisarski uległ poprawie,
jednak gdyby mi się to nie udało nie będę nad tym ubolewać.
,,Chuliganka” z założenia miała być powieścią obyczajową,
jakich mało na polskim rynku. To założenie z pewnością jest prawdziwe, drugiej
takiej nie znajdziecie…
Moja ocena : 5/10
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu
Mnie do tej książki jakoś nie ciągnie...
OdpowiedzUsuńTrudno.
UsuńPrzeczytała bym z chęcią tę książkę i sama dowiedziała się jaka jest ta ksiązka. :)
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie ;)
UsuńMnie się tak sobie podobała, ale są i potrzebne negatywne opinie. W końcu , gusty są różne.
OdpowiedzUsuńDokładnie.
UsuńKsiążkę uwielbiam! być może dlatego że znam troszkę wiecęj faktów. Kobitka rewelacyjna:0
OdpowiedzUsuńStrasznie fajna była, jak ją wodził za nos, no cudo ;)
Usuńnareszcie negatywna opinia, w końcu nie muszę pisać "i tak nie czuję się jakoś przekonana".. sam opis "Chuliganki" nie jest już dla mnie zachęcający.
OdpowiedzUsuń:D
UsuńBędę omijać szerokim łukiem:)
OdpowiedzUsuńPewnie tak ;)
UsuńMasakra jakaś.
OdpowiedzUsuńA miałam ją przeczytać... Nie byłam do końca przekonana i Ty chyba przekonałaś mnie na "nie".
OdpowiedzUsuńTak bywa.
Usuń