Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 336
Półka: posiadam
Do kupienia: Merlin, Gandalf, Wydawnictwo Literackie
Lubię bardzo powieści obyczajowe, te wydawane przez Wydawnictwo Literackie czytam w ciemno. Na temat debiutanckiej powieści Isabelle Lafleche czytałam zarówno negatywne, jak i pozytywne recenzje. Czym prędzej postanowiłam więc sama się z nią zapoznać, żeby wyrobić sobie swoje zdanie.
Autorka przez wiele lat pracowała, jako prawniczka w Nowym
Jorku, Toronto i Montrealu. Porzuciła jednak karierę bizneswoman i zajęła się
pisaniem. Publikuje artykuły poświęcone kulturze i modzie. 1
Catherine Lambert od 6 lat pracowała w firmie prawniczej.
Gdy tylko pojawiła się możliwość przeniesienia się do oddziału w Nowym Jorku
nie wahała się ani chwili. Złożyła odpowiednie dokumenty i już niedługo zaczęła
swoją, wydawać by się mogło błyskotliwą, karierę w tym mieście, gdzie życie
toczyło się dużo szybciej, niż w Paryżu… Już pierwszego dnia została wysłana na
kilka dni w podróż, aby rozpoznać klienta. Dzięki jej uwadze firma nie straciła
ogromnych pieniędzy, nawiązując z nim współpracy. Catherine mimo swojej
bystrości i inteligencji co chwilę zdarzały się wpadki. Niestety, ale sprzyjały
też temu zawistne sekretarki, które chciały jakoś zaistnieć, niekoniecznie
uczciwie. Edwards&White było firmą, która podejmowała zlecenia z wieloma
kontrahentami, a pracownicy przebywali w niej po kilkanaście godzin dziennie, żeby
wyrobić ,,normę”. Na tych bardziej zasłużonych czekało stanowisko wspólników…
Powieść spodobała mi się już od pierwszych stron. Dzięki
lekkiemu stylowi debiutującej pisarki przeczytałam tą pozycję bardzo szybko,
rzadko kiedy przerywając sobie opowieść o Catherine i kolejnych jej przebojach
w nowojorskiej firmie. Mimo ogromu obowiązków główna bohaterka znalazła także
czas na miłości i romanse. Czy jednak obdarzeni przez nią uczuciem mężczyźni
okazali się warci jej uwagi? Pamiętając o nieczystych układach można
przypuszczać, że nie były to związki zupełnie bez podtekstów służbowych.
Jak na debiut Isabelle Lafleche poradziła sobie moim zdaniem
znakomicie. Dawno nie czytałam tak ciekawie napisanej książki przez debiutującą
pisarkę. Tym bardziej moja radość jest większa na wieść o tym, że niedługo
pojawi się kontynuacja nosząca tytułów ,,Kocham Paryż”. Już teraz wiem, że
będzie, jak zwykle zabawnie, a miejscami i tragicznie i nie mogę się doczekać,
aż podany tytuł ukaże się na rynku. Z pewnością będzie to nie lada gratka dla
miłośników Paryża.
,,Kocham Nowy Jork” polecam wszystkim miłośnikom lekkich
powieści obyczajowych, czy literatury kobiecej. Nie ukrywajmy, może niektórzy
mężczyźni także się na nią skuszą, jednak sądzę, że będą oni stanowili
mniejszość. Mimo wszystko gorąco do tego zachęcam. Przeczytanie całej lektury przebiega
bardzo szybko, ja się nie nudziłam ani przez chwilę. Nawet nie spostrzegłam
się, gdy przeczytałam ostatnią stronę. Było mi jedynie bardzo przykro, że to
już koniec…
Moja ocena : 9/10
1 Tekst ze skrzydełek okładki
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję
Czepiasz się :D
OdpowiedzUsuńPowiedzmy:)
OdpowiedzUsuńKsiążka w moim guście :)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Usuńfajna książka, zapowiada się nieźle, może do niej zajrzę :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
Usuń