wtorek, 27 sierpnia 2013

,,Mroczny sekret” Marina Anderson

Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 248
Półka: posiadam
Do kupienia: GandalfMerlinCzarna Owca


Z twórczością Mariny Anderson zetknęłam się kilka miesięcy temu, zapoznając się z ,,Przystanią posłuszeństwa”, która już wtedy mnie zauroczyła. Z racji tego, że bardzo lubię Czerwoną Serię długo nie zastanawiałam się, czy zapoznać się z ,,Mrocznym sekretem”. Domyślałam się, że to będzie coś niesamowitego, jak poprzednio, czy miałam rację?

Harriet Radcliffe, mając 23 lata była zaręczona z Jamesem, jednak zerwała tą znajomość, ponieważ związek nie dostarczał jej niczego nowego, a i w łóżku miała dosyć. Dodatkowo zrezygnowała także ze swojej pracy, która, co prawda zapewniała jej stabilizację finansową, jednak Harriet czuła, że się nie rozwija. Wówczas z pomocą przyszła jej przyjaciółka Elle, która w jednej z gazet znalazła ciekawe ogłoszenie. Otóż sławna aktorka szukała swojej asystentki, wystarczyło tylko wysłać CV. Kobieta mimo wielu niepewności zgłosiła się na to stanowisko i została przyjęta. Tymczasem mąż nowej szefowej bohaterki , Lewis, już knuł swój plan, dotyczący nakręcenia nowego filmu. Jaką rolę miała w nim odegrać nowa pracownica, a także przyrodni brat aktorki, Chris Falkener? Przekonajcie się sami !

Książka pochłonęła mnie już od pierwszych stron i musiałam ją przeczytać prawie, że ,,na raz”, bo nie mogłam się od niej oderwać. Cały czas Marina Anderson odkrywała przed czytelnikiem nowe fakty, dotyczące ,,Mrocznego sekretu”, nowego filmu, który miał zostać wyreżyserowany na postawie realnych zdarzeń. Jednak plan zaczął się wymykać spod kontroli. Czy Lewisowi udało się to opanować i mimo wszystko zmienić bieg wydarzeń? Przecież chodziło tylko o to, aby Rawena wybrała jednego z nich…

Bardzo interesowały mnie zawiłości w relacjach, jakie w miarę rozwoju akcji tworzyły się między bohaterami. Nie mogłam doczekać się rozwiązania akcji, a jednak autorka i tak mnie miło zaskoczyła,  tworząc obietnicę kontynuacji. Mam nadzieję, że ukaże się ona na rynku, a nie tylko w teorii. Ja z niecierpliwością będę jej wyczekiwała.

Muszę przyznać, że styl i język Mariny Anderson od czytania jej ostatniej pozycji uległ znacznej poprawie. Nie uświadczymy to już prawie wulgarnych określeń, będzie za to wiele naprawdę elektryzujących momentów i wątków, które z pewnością zachwycą i tych wybredniejszych wielbicieli takich książek.  Tutaj powiedziałabym, że to pozycja dla dorosłych, jednak moim zdaniem zbliżający się do tego wieku nie będą zgorszeni…

Moja ocena : 9/10

Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu 



21 komentarzy:

  1. No cóż, do dorosłości jeszcze troszkę mi brakuje, ale może kiedyś sięgnę po tą książkę. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że muszę jeszcze trochę dojrzeć do podobnych historii, więc na tę chwilę spasuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę że mam ogromne zaległości, nie czytałam nic tej autorki

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurczę molek, może się skuszę. Poprzednia książka autorki bardzo mi się podobała. Ostatnio co prawda nie mam ochoty na erotyki, ale może to zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czego Hariett miała dosyć w łóżku? ;) A to wybredna, niezaspokojona kobieta z tej bohaterki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zupełnie nie moja tematyka, więc tym razem podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dostałam wczoraj pierwsze książki z Czerwonej Serii od Czarnej Owcy i nie mogę się doczekać lektury. Nie ma wśród nich Anderson, ale jestem ciekawa obu jej pozycji :) Zazdroszczę, że miałaś okazje je przeczytać i obie tak dobrze oceniłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja staram się na bieżąco czytać Czerwoną Serię, ciekawa jestem, jak Tobie przypadnie do gustu:)

      Usuń
  8. Może być ciekawie, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się ciekawie, muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń