O tej bezie marzyłam już bardzo długo, ostatnio na wszystkich blogach, gdzie się na nią natykałam pisałam ,,Zrobię kiedyś, ale się boję, że nie wyjdzie" i oto nadeszła wielkopomna chwila. Beza Pavlova wraz z malinami zawitała na naszym stole. Jeszcze nie zdążyła brylować,a już jej nie było ;)
Przepis pochodzi z bloga Ewy, jednak ja, jak to zwykle bywa troszeczkę go zmodyfikowałam.
Potrzebne składniki :
- 6 białek ( żółtka możemy wykorzystać do ,,piegusków" )
- łyżeczka octu winnego
- łyżeczka mąki ziemniaczanej
- odrobina soli
- 1/2 tabliczki mlecznej czekolady
- dobra szklanka cukru + 5 łyżek do masy
- 330 ml śmietany 30 %
- można dodać odrobinę serka mascarpone
- 2 łyżki żelatyny
- maliny
- borówki amerykańskie
- 4 kostki mlecznej czekolady
- frużelina malinowa - ok 300 g
Sposób wykonania:
- Nagrzewamy piekarnik do 180 st. Przygotowujemy sobie 2 spody od tortownicy albo 2 okręgi odrysowane na papierze do pieczenia o średnicy ok. 30 cm.
- Białka ubijamy na sztywną pianę, aby nie mogły nam wypłynąć z garnka. Dodajemy szczyptę soli, łyżeczkę mąki ziemniaczanej, łyżeczkę octu winnego. Wcześniej starłam sobie 1/2 tabliczki mlecznej czekolady na talerzyk i teraz ją powoli dodawałam. Miksujemy, ciasto dzielimy na 2 części, wykładamy na papier.
- Wkładamy do piekarnika i zmniejszamy od razu temperaturę do 130 st. Pieczemy 1,5 h, po tym czasie uchylamy piekarnik i zostawiamy jeszcze bezy do wysuszenia. Ja wyjęłam i były nieco płynne od dołu, więc nie sugerujcie się, że patyczek jest suchy.
- Zostawiamy do wystygnięcia. Pierwszy płat kładziemy na równym talerzu lub zostawiamy w tortownicy. Smarujemy dość obficie frużeliną malinową. Nakładamy 2 płat.
- Śmietanę 30 % ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy rozpuszczone w odrobinie wody 2 łyżki żelatyny ciepłe, ale nie doprowadzone do wrzenia. Powoli dodajemy do śmietan, możemy dodać trochę serka mascarpone. Ja dałam 5 łyżek cukru i czekoladę startą z 3 kostek. Dla mnie było dosyć słodkie.
- Na koniec dekorujemy malinami, borówkami i wkładamy do lodówki. Po dobrych 2,3h moja beza Pavlova była już gotowa.
Smacznego !
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
Ja tu się chwalę szarlotką a Ty mi mój ulubiony tort pokazujesz :) Twórcy Pavlovej należy się pośmiertnie medal za fenomenalny wypiek.
OdpowiedzUsuńO tak, kombinować trzeba, co niemiara ;)
UsuńI w cale mnie to nie dziwi, że szybko zniknęła :D Cudownie i smacznie wygląda :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńA ja ciągle się boję;-) Wygląda super:-)
OdpowiedzUsuńMoże czas spróbować? ;)
Usuńmoja współlokatorka ja robiła i jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę ;)
Usuńwszystko co uwielbiam:D
OdpowiedzUsuńSuper :)
Usuńwygląda niesamowicie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńBoski smakołyk :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 % ;)
UsuńCiekawe kiedy ja się odważę i zrobię:) Kusisz nieziemsko!
OdpowiedzUsuńMusisz, wychodzi rewelacyjna ;)
Usuńmniam:)
OdpowiedzUsuńO tak ;)
UsuńMmmm! Wygląda tak apetycznie! Przyjedz do Warszawy i zrób mi taką Bezę Pavlova! :))
OdpowiedzUsuńTrochę daleko ;)
Usuńto musi być rozkoszne
OdpowiedzUsuńJest z pewnością :)
Usuńniestety nie lubię bezy - jestem ewenementem:D
OdpowiedzUsuńOj, to prawie, jak Kiti ;)
UsuńAleż wygląda smakowicie. :D
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie. ;)
Pozdrawiam. ;)
No tak ma być ;)
UsuńWyszła Ci wspaniale :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
Usuńmmmniam, a ja w domu nic totalnie nic słodkiego nie mam, żeby teraz chociąż trochę ochotę swoją zaspokoić :(
OdpowiedzUsuńNo miałam tak samo, jak oglądam posta u Ewuni, czy Ani ;)
UsuńNie przepadam za bezą, ale na Twoją bym się skusiła...
OdpowiedzUsuńMiło mi ;)
UsuńBardzo dobra była;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
UsuńWygląda cudnie i pewnie tak smakuje :)
OdpowiedzUsuńWybornie;)
UsuńTort Pavlova chodzi za mna od kilku lat... Ale bezy jakos mi nie wychodzą
OdpowiedzUsuńKiedyś musi wyjść:)
Usuń