Do czego zmierzam? Wieczorem widoczność jest ograniczona, do tego deszcz pada, więc kierowca też nie jest w stanie zatrzymać się w sekundę ani dwie, czasem może mu się zdarzyć stanąć na pasach. No właśnie. Szłyśmy sobie z Martynę do domu, poczekałyśmy grzecznie przed pasami, jeden samochód się zatrzymał, więc niewiele myśląc szłyśmy dalej pewne, że nic nam nie grozi. Nie wiem, co mnie tknęło, ale zerknęłam w prawą stronę, a tam... pędzi samochód. W ostatniej chwili zdążyłam ją złapać, Pani w samochodzie też się chyba skapnęła, że coś się dzieje i zahamowała. Już na pasach.
No ludzie, proszę Was. Trzeba słuchać i czytać. Jak jeden staje to nie dlatego, że mu się nudzi i chce postać, tylko dlatego, że kogoś przepuszcza i twoim OBOWIĄZKIEM jest zrobić to samo, a nie pędzić na złamanie karku. I to w dodatku po mokrej szosie. A gdyby na pasach było dziecko? Przebiegało? Nie zauważyło? Nie chcę nawet o tym myśleć. Uczulam Was tylko, gdy jest ciemno jeździ się trudniej. Pamiętajmy o tym.
Tylko nie wyjeżdżajcie z tekstami,że ,,baba za kierownicą" itd.,bo kobiety też potrafią jeździć bezpieczniej ;)
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
Słonko, całe szczęście, że jesteście całe i zdrowe. Zasada ograniczonego zaufania obowiązywać powinna zarówno pieszych oraz kierowców.
OdpowiedzUsuńNo jasne, że tak, ale wiesz, jak to jest...
UsuńWspółczuję! Całe szczęście, że nic Wam się nie stało.
OdpowiedzUsuńJa z kolei miałam taka sytuację, że przechodziłam przez jednokierunkową ulicę - wiec zerknęłam tylko w jedną stronę.. a tu z drugiej (pod prąd) pędzi samochód. W ostatniej chwili odskoczyłam. Od tej pory zawsze dokładnie się rozgląda, na jednokierunkowych obowiązkowo w obydwie strony.
Ograniczone zaufanie to jest to co trzeba zachować, zawsze.
Masakra jakaś, co to się teraz dzieje.
Usuńtrąbią o tym w TV i Adaś do mnie że za szybko jeżdżę. Ale po mieście przepisowo, na pasach szczególnie uważam
OdpowiedzUsuńJa to lubię jeździć tylko ze sobą :D Bo jak dotąd to trafiałam na samych śpieszących się na drodze.
UsuńŚwięte słowa Kruszynko. Człowiek czasami działa na wyczucie, a to bywa za mało.A wiesz mi, tez nie znoszę jeździć po ciemku.
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie lubi.
Usuń"bo głowa nie jest od tego, żeby na niej włosy rosły", ale od myślenia :) a na drodze jest to obowiązkowe
OdpowiedzUsuńJasne i działa w obie strony, jak tak teraz myślę ;)
UsuńTeż miałam podobną sytuację wracając wieczorem z pracy.... Ludziom brakuje wyobraźni :(
OdpowiedzUsuńNiestety.
UsuńZgadzam się, ale pamiętajmy też, jako piesi, że auto nie wyhamuje tak szybko jak pieszy, zwłaszcza, kiedy na drogach panują warunki, o których piszesz. Piesi są często słabo widoczni, tym bardziej, kiedy w deszczowy dzień (czy raczej wieczór), kierowcę oślepiają światła innych pojazdów- często jest też tak, że gra światłocieni maskuje pieszych. Wiem, jak bardzo nieprzyjemne jest czekanie na pasach w taką pogodę aż ktoś się zatrzyma, ale to nie zwalnia nas z zachowania zasad bezpieczeństwa. Nie bronię nikogo, ale pamiętajmy, że WSZYSTKICH obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. Piszesz, że kierowca ma obowiązek się zatrzymać, kiedy widzi, że jadący z naprzeciwka zrobił to samo przed pasami. Ale jeśli nie ma wysepki rozdzielających pasy ruchu to pieszy ma OBOWIĄZEK rozejrzeć się mimo wszystko czy nic nie nadjeżdża zanim wejdzie na jezdnię. Kierowcy- jeździjcie ostrożniej. Piesi- trzy razy się obejrzyjcie zanim wejdziecie na ulicę.
OdpowiedzUsuńPS. Pani, która siedziała za kółkiem pewnie też niezbyt miło to wspomina. Kiedyś sama byłam w takiej sytuacji właśnie w roli kierowcy- niczego nie zrobiłam ze złej woli- po prostu warunki nie pozwoliły mi się zatrzymać i przejechałam dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od takiego pieszego, który "w ostatniej chwili się rozejrzał", mimo, że jechałam z przepisową prędkością 50km/h. Do końca dnia ręce mi się trzęsły ze strachu jak w zaawansowanym stadium parkinsona. To naprawdę straszne przeżycie kiedy w ostatniej chwili zauważasz jak ktoś dziarskim krokiem idzie na twój samochód i nie jesteś pewien czy przypadkiem za chwilę nie zostaniesz mordercą;/ Z doświadczenia wiem też, że bycie takim pieszym jest równie "przyjemne".
Anytsuj,
UsuńZawsze się rozglądam zanim wejdę na szosę. Niekiedy stoję i stoję, ale wiem z doświadczenia, że nie ma co się śpieszyć, bo samochód w 3 sekundy nie wyhamuje. Nie inaczej było tym razem. Stanęłam i czekałam, ale samochód się zatrzymał,więc weszłam. To była 2-pasmówka, więc jak dobrze wiemy drugi kierowca ma obowiązek się zatrzymać, a jeśli nie to i tak na mądrego rozum powinien zwolnić, skoro widział, że coś się dzieje i samochód obok stanął.
Rozumiem, że to wielkie przeżycie, ale trzeba też myśleć.
Jak dobrze wiemy, na dwupasmówce lewy pas jest tzw pasem szybkiego ruchu i mimo, że na nim też obowiązuje 50km/h to wiadomo, że kierowcy często jeżdżą nim minimum 60...
UsuńAle ok. Kierowca widzi, że drugi się zatrzymał i musi również się zatrzymać. Prawda. Ale nie zawsze od razu to do niego dociera. Wiem, że to brzmi dziwnie, ale tak już jest na drodze. Poza tym, taki zatrzymujący się kierowca często zasłania pieszego i taka sytuacja wygląda czasem, jakby kierowca nr 1 (albo jadący przed nim) chciał skręcić, albo ominąć rowerzystę (niekiedy auto za rowerem jedzie tak wolno, że momentami nie wiadomo czy jeszcze jedzie, czy już stoi). Mi chodziło tylko o to, że nie możemy wchodzić na jezdnię zaraz po tym, jak jedno auto się zatrzymało. Fajnie, że się upewniłaś, że ten pierwszy kierowca się zatrzymał, a nie tylko wyhamował, ale zawsze trzeba się upewnić, że drugi też już wie, że będzie kogoś przepuszczał na pasach. I tu Paulino uwaga- trzeba też myśleć;) Ten argument jest trafny i dobry, ale dotyczy wszystkich, nie tylko kierowców.
Kiedy poruszam się po drodze w charakterze pieszego też zawsze się wściekam na "bezmyślnych" kierowców. Co dziwne, kiedy to ja siedzę za kółkiem nagle to piesi są irytujący. Ale zawsze, kiedy łapię się na tym, że zaczynam się denerwować zachowaniem innych użytkowników drogi strofuję się w myślach. Trzeba być wyrozumiałym i zawsze potrafić się postawić w sytuacji tego drugiego, czy to kierowcy, czy pieszego, czy rowerzysty czy Bóg wie kogo. Pieszy ma większą łatwość manewrowania, szybciej się zatrzymuje, i też porusza się wolniej, dzięki czemu szybciej zauważa zmiany ruchu wokół siebie. Kiedy jedziesz autem z prędkością 50km/h Twoje oczy nie odbiorą sygnału o tym, że auto kilka metrów dalej się zatrzymuje (światła stopu się zauważy, ale chodzi mi o to, że w takiej sytuacji w pierwszej chwili nie do końca się wie, czy auto jedzie mega wolno czy stoi) równie szybko, jak oczy osoby, która tylko idzie, czy nawet stoi w miejscu. Z kolei kierowca ma ostrzeżenie w postaci znaku już spory kawałek prędzej, że zbliża się do przejścia dla pieszych i już samo to, powinno spowodować, że będzie uważniejszy.
Tak naprawdę w tym temacie można się przepychać, bo i Ty i kierowca powinniście zachować większą ostrożność. Zarówno na obronę jak i obciążenie jednej i drugiej strony można w tym przypadku podać kilka argumentów. Ale po co? Po prostu każdy użytkownik drogi musi przewidywać takie rzeczy. Wyobraźni.
Też racja. Dobrze jednak, że wywiązała się jakaś dyskusja i każdy przedstawił swój punkt widzenia:)
Usuńprzyznaje ci rację i cieszę się, że nic Wam się nie stało. Jednak gdy chodzi i wieczorne i nocne aspekty jazdy samochodem, musimy też pamiętać, żeby samemu tego zagrożenia nie stwarzać. Na palcach mogę policzyć osoby inne niż dzieci, które gdy jest gorsza widoczność dbają o np odblaski.
OdpowiedzUsuńZgoda, masz rację ;) Raczej piesi o to nie zabiegają.
UsuńSkoro szłyście po pasach, to pewne w terenie zabudowanym. Czy aby na pewno kierowca tego samochodu jechał przepisowe 50 km/h? Hmm...
OdpowiedzUsuńJa na szczęście uczyłam się jeździć zimą. Były sniegi, były ciemności. Wyszło mi to na dobre...
No i mój instruktor nauczył mnie jeszcze czegoś: warunki na drodze nie za dobre, a Ty nie czujesz się pewnie? Zwolnij.
I zwalniam.
Jadąc do mojego domu skądkolwiek, wieczorem, nie sposób nie jechać obok nieoświetlonej (nawet w d**ie u Murzyna jest jaśniej) drogi obok lasów i paru domków. Pomimo tego, że wg przepisów jest to teren niezabudowany i ograniczenie do 90 km/h, to w ciemności ja i tak kulam się tam najwyżej 50.
A i jeszcze jedno: nie raz natrafiłam już na idących tamtędy ludzi. Chodnika brak, ale... ludzie też sami proszą się, by wieczorami ich "puknąć" autem. Dlaczego? Ubierają się na czarno, żadnych odblasków, latarki (w tych całych smartfonach są. używać ich!) i w dodatku niekiedy żaden nie zejdzie na pobocze, gdy z daleka widzi światła auta. Jeszcze będzie zaciętą minę miał, że ktoś go klaksonem potraktuje, gdy niemal w połowie prawego pasa idzie!
Trochę wyobraźni! Drodzy przechodnie i drodzy kierowcy :D
Jasne, że lepiej zwolnić. Już pisałam wyżej, że Pani nawet nie skojarzyła, że coś się może dzieje na pasach.
UsuńJa niedługo się wybieram na egzamin (niedługo: chyba na wiosnę). Więc strzeżcie się przechodnie Olsztyna, nadchodzę xD
OdpowiedzUsuńNie będzie tak źle, trzymam kciuki ;)
UsuńRacja, trzeba bardziej uważać.
OdpowiedzUsuńJasne.
UsuńDobrze, że nic wam się nie stało!
OdpowiedzUsuńJak pomyslałam sobie o przebiegającym wówczas dziecku to aż dreszcze miałam :(
Ja też...
UsuńNa drodze powinni uważać wszyscy. I kierowcy i piesi. Ja jestem kierowcą od 19 lat i pokonuję ok. 50 km dziennie do pracy i z powrotem, więc na drodze już nie jedno widziałam. Niestety (nie bronię tu kierowców!!!) piesi nie zdają sobie często sprawy, że sami stwarzają olbrzymie zagrożenie na drodze. Jak jadę i w ostatniej chwili zobaczę nieoświetlonego człowieka, który na dodatek idzie tyłem do mnie (więc mnie nie widzi i tym samym nie ma możliwości uciec na bok) to mam ochotę zatrzymać się i nim potrzepać. No moi drodzy, trzeba wiedzieć, że samochód nie ma żadnej możliwości wyhamować w pół sekundy, a żaden kierowca nie będzie jechał 20 na godzinę i rozglądał się dookoła. Trzeba wszystko robić z głową, korzystać z drogi również i to zarówno jak się jest kierowcą jak i pieszym.
OdpowiedzUsuńI nikt mi nie wmówi, że wszystkim wypadkom drogowym są winni kierowcy, a piesi są jedynie ofiarami.
Takie jest moje zdanie.
Acha i dla sprostowania - nigdy nikogo nie przejechałam ;-)
"No moi drodzy, trzeba wiedzieć, że samochód nie ma żadnej możliwości wyhamować w pół sekundy, a żaden kierowca nie będzie jechał 20 na godzinę i rozglądał się dookoła."
UsuńNo święte słowa! Złoto dla tej Pani! Kiedy warunki są niekorzystne trzeba dostosować prędkość, ale bez przesady- nikt nie będzie zwalniał przy każdym przejściu dla pieszych do prędkości przy której zatrzyma się w dwie sekundy tylko dlatego, że może ktoś mu wyskoczyć na pasy. Kierowca widzi pieszego, zwalnia i stoi. Ale pieszy też niech się dobrze rozejrzy, przecież to widać, czy auto zwalnia, czy nie ma na to ochoty.
A znacie taki "dowcip"/anegdotkę? Cmentarz, na jednym z nagrobków napis "Ale to ja miałem pierwszeństwo."
Też racja.
UsuńSpytam coś co nie jest do tematu :)
OdpowiedzUsuńMieszkam w Poznaniu i słyszałam, że Pani organizuje spotkanie blogerek i czy trzeba przyjść z zaproszeniem, czy od tak sobie? I kiedy się odbywa?
Tak, jestem jedną z trzech organizatorek. Niestety, zapisy były do końca października, jednak proszę śledzić i zapisać się na ew. kolejne spotkanie;)
UsuńMam prawko już od 6 lat i jazda kierowców jest straszna.. Gadają przez komórki i to ledwo wyjeżdżając spod domu, gnają na złamanie karku, nie uważają, ale z drugiej strony piesi również napsuli wiele mojej krwi.. Dlatego staram się jeździć ostrożnie ale i będąc osobą pieszą staram się włączać do ruchu z wyobraźnią..:)
OdpowiedzUsuńJa też:)
UsuńZe zdaniem prawa jazdy nie miałam nigdy problemu, jednak ostatnio miałam kłopoty z moim samochodem, który uległ awarii. W przyszłym tygodniu mam umówioną wizytę w serwisie samochodowym w Gdańsku, więc mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku.
OdpowiedzUsuńJazda samochodem to przede wszystkim ogromna odpowiedzialność, bo niestety, ale nawet doświadczonym kierowcom zdarzają się wypadki. Ostatnio zastanawiałam się, co w takiej sytuacji zrobić i jakie są firmy, które zajmują się likwidacją szkód komunikacyjnych.
OdpowiedzUsuń