Data wydania: 2013
Format : Książka
Ilość stron: 544
Półka: posiadam
Do kupienia: Gandalf, Merlin, Znak
Po ,,Bataliście” tegoż autora miałam ochotę na kolejną pozycję hiszpańskiego pisarza, która czekała w kolejce do czytania. Spodziewałam się, że okaże się równie ciekawa, co jej poprzedniczka. Niestety, moje nadzieje okazały się płonne, a lektura książki stała się dla mnie męczarnią…
Max był tancerzem, pewnego razu tańczył na statku, gdzie
zapoznał Mechę, żonę kompozytora. Dzięki wspólnemu tańcowi zbliżyli się do
siebie. Tango wniosło wiele do ich życia, jednak niestety ich drogi się
rozeszły. Po latach spotkali się ponownie, jednak czy to spotkanie miało sens,
czy mogło doprowadzić do czegoś dobrego?
Do książki podeszłam z wielkim zapałem, jednak niestety, ale
mnie nie zachwyciła. Początek strasznie mi się dłużył, nie mogłam jakoś
przebrnąć przez czytany tekst. Zmuszałam się do czytania, aby poznawać dalsze
fakty. Z czasem akcja trochę się rozkręciła, ale w to i tak nie było to, czego
oczekiwałam od tej powieści.
Nie będę ukrywała, że z trudem dobrnęłam do zakończenia,
które spodobało mi się ze względu na niosące ze sobą przesłanie. Autor ukazał
nam, że prawdziwa miłość może zdziałać cuda. Ludzie w imię tego uczucia są
gotowi do wielkich poświęceń, działań, które nigdy indziej nie miałyby miejsca.
Bardzo cenię sobie takie uczucie, z pewnością w świecie rzeczywistym także się
zdarza, nie jest tylko fantastycznym tworem pisarzy.
Język był dość trudny, a strony wcale mi szybko nie
przelatywały. Można zauważyć, że autor starannie przemyślał całą fabułę. Żałuję
jedynie, że ciekawie zaczęło się robić pod koniec, gdy już prawie spisałam
książkę na straty.
Tak, jak ,,Batalista” bardzo mi się podobał to ,,Mężczyzna,
który tańczył tango” nie zachwycił mnie. Nie jestem zadowolona z tej pozycji.
Niektórzy uważają, iż jest to ,,najbardziej zmysłowa i szelmowska powieść”.
Cóż, ja tak nie uważam, a osąd o tej książce zostawiam Wam. Najlepiej sami
przeczytajcie i przekonajcie się, czy chcecie dać jej szansę.
Moja ocena: 5/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
Jestem niezmiernie ciekawa tej powieści, zwłaszcza że autora uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam więc kciuki, aby udało Ci się z nią zapoznać ;)
UsuńNie wiem, czy by mnie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńMusiałabyś sprawdzić.
UsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
UsuńPodobna do pewnego filmu, a za nim jakoś nie przepadam.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTo raczej nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńCzytadla Tetiisheri
I tak bywa.
UsuńPóki co odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńJak wolisz.
UsuńChyba nie dla mnie, może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńMoże tak;)
Usuń