Panuje powszechne przekonanie, że student jest biedny i żyje od jednego przyjazdu do Rodziców do drugiego ;) Po części muszę przyznać temu rację, ale nie o tym dziś chciałam. Martyna nie znosi zakupów, więc jak idziemy to musimy szybko i sprawnie to załatwić. Ja w sumie też nie lubię tych spożywczych, a dlaczego?
Już od 1. roku studiów wyznawałyśmy zasadę, że lepiej iść raz na 2 tygodnie do dużego marketu i kupić wszystko, co potrzebne, niż chodzić codziennie i kupować jedną rzecz na ten sam, czy kolejny dzień. Koleżanka tego nie rozumiała ,,No jak Wy możecie tak, ja sobie co dzień kupuję, na co mam ochotę". No i super. Ale czyż nie lepiej iść raz,a porządnie?
Wizyta w takim sklepie i dojście w jedną i drugą stronę to czas ok. 1,5 h. Poza tym zanim obejrzę wszystkie półki i zastanowię się, co chcę to mija czas. Potem dochodzę do kasy, kolejka, znów czekam, potem płacę i nigdy nie wierzę. Nic nie kupiłam, a wydałam przykładowo 40, czy 50 zł właściwie za nic. Ale zapłacę, załaduję się, jak wielbłąd i ruszam w drogę powrotną :D
Pewnie zapytacie, co takiego ciężkiego. No właściwie to może nic, ale zawsze jakiś sok trzeba wziąć, mleko, chleb, produkty do kanapek, owoce, zawsze coś jeszcze wpadnie w oko. I ja tak sobie myślę, że jakbym codziennie miała odbywać takie wycieczki to bym ogłupiała. Kompletnie. I na nic innego nie miałabym czasu. Tak więc raz w tygodniu większe zakupy w markecie, a następnie drobne w osiedlowym sklepiku. Wygodniej, ekonomiczniej i mniej dźwigania. Teoretycznie.
Podsumowując, studenckie zakupy zawsze są ekscytujące, szczególnie wtedy, gdy przy kasie okaże się, że portfel zostawiliśmy jednak w domu...
"Studenckie zakupy" nawet w wieku późniejszym są dobrym sposobem na zarządzanie środkami :)
OdpowiedzUsuńCzytadła Tetiisheri
To na pewno :)
UsuńMogłabyś jeszcze opisać zakupy w zależności od "przed stypendium" i "po stypendium" :P ~Agata
OdpowiedzUsuńO, też fajny pomysł, dzięki ;)
Usuńmy też robimy raz na tydzień, mniej się wyda na pewno. jeździliśmy 2 razy w tyg i kasy zawsze brakło, teraz starcza bez problemu :)
OdpowiedzUsuńZawsze to jakaś ekonomia.
UsuńA ja najchętniej chodziłabym na zakupy codziennie, pod warunkiem, że na koncie byłaby odpowiednia kwota ;)
OdpowiedzUsuńNo to swoją drogą ;)
UsuńZgadzam się :) Lepiej jest robić zakupy "na zapas", np. ryż,makaron itp. Potem się okazuje, że w domu nie ma, a chcemy akurat dzisiaj ryż i musimy specjalnie schodzić :))
OdpowiedzUsuńA.
No takie rzeczy to już zupełnie mogą długo leżeć, dlatego mam zapas ;)
Usuńeh studenckie czasy..pamiętam :) tez chodziłam zazwyczaj raz na tydzień do najbliższego marketu :) Często było tak ze jakaś koleżanka czy współlokatorka szla i się pytała czy coś chce, to ewentualnie kupowały mi jakiś drobiazg wedle potrzeby, w drugą stronę też to działało - ja im pomagałam :)
OdpowiedzUsuńTaka wzajemna pomoc to cudowna rzecz ;)
UsuńTeż wolę kupować na zapas :P ale z drugiej strony jak mam przepłacać w osiedlowym za coś czego "nagle zabrakło" to już wolę się przejść do marketu. A co do ostatniego zdania - w piątek wybrałam się do biedry bez portfela :D dobrze, że mieszkam blisko niej to zakupy zostawiłam w kasie i wróciłam po paru minutach żeby je spieniężyć :D
OdpowiedzUsuńTaka to ma szczęście, ja 20 min. w jedną stronę to by mi się nie chciało lecieć;)
UsuńJa jako studentka chodzę co drugi, trzeci dzień na zakupy, czasem zdarzą się większe "na zapas" ale i tak potem trzeba coś dokupywać.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie robienia zakupów raz na 2 tyg. po pierwsze nie doniosłabym tego do domu, po drugie nie kótre produkty nie wytrzymają tyle czasu w lodówce.
No wiadomo, że co nie można to nie można, poza tym my w 2 to też inaczej.
UsuńNa pewno takie codzienne zakupy to większy wydatek - częściej się człowiek skusi na produkty z poza listy zakupów ;)
OdpowiedzUsuńJa listy nawet nie mam ;)
UsuńJa mam tuż pod domem supermarket, wychodzę z klatki, przechodzę przez jezdnię i jestem. Jakieś 10 metrów mnie dzieli :D Dlatego robię tam codziennie zakupy, na bieżąco. Kiedyś robiłam tak, jak Ty. Właśnie, jak studiowałam :D
OdpowiedzUsuńNo taka to się potrafi ulokować :D
UsuńJa też uważam, że lepiej iść raz, a porządnie. Niby się więcej naniesie, ale nie trzeba co chwilę chodzić:)
OdpowiedzUsuńDokładnie ;)
UsuńTeż robię zakupy na dłużej chociaż nie jestem studentką:) Nie znoszę dźwigać :)
OdpowiedzUsuńWiadomo :D
UsuńJa już studia mam za sobą, a i tak często wybieram się na zakupy zapominając o środach płatniczych
OdpowiedzUsuńTo się każdemu zdarza, mi przed studiami też się przytrafiło.
Usuńmy robimy raz w tygodniu większe, ale wychodzi na to że i tak latam co dziennie do sklepu:-p
OdpowiedzUsuńNo zawsze coś się znajdzie, co jest potrzebne na już ;)
UsuńA ja myślałam, że ten patent to wymyśliły zapracowane samotne matki ;)
OdpowiedzUsuńJa to się nieraz czuję, jak taka matka, co zakupy na cały tydzień niesie ;)
Usuńhehe cudownie wspominam czas studiów:) zakupy studenckie również:)
OdpowiedzUsuńzawodkobieta.blogspot.com
Bardzo się cieszę:)
UsuńZrobienie zakupów raz na dłuższy czas, może okazać sie całkiem dobrym pomysłem. Im rzadziej chodzimy do sklepów tym mniej wydajemy. I każde nasze zakupy musza wtedy byc przemyślane, aby nie trzeba było ponownie pojsc do sklepu.
OdpowiedzUsuń