czwartek, 9 stycznia 2014

,,Mój przyjaciel Hachiko” (2009)

Z racji tego, że Martyna lubi filmy o zwierzętach wynalazła ,,Mój przyjaciel Hachiko”. Muszę przyznać, że z początku dość sceptycznie nastawiona do tej ekranizacji, szybko zmieniłam zdanie. Rzekłabym, że musiał być naprawdę dobry, bo aż się popłakałam, co zdarza mi się średnio raz na 5 lat, więc musiał wywrzeć na mnie doprawdy piorunujące wrażenie !

Profesor Parker Wilson wracając z dalekiej podróży spotkał na peronie pieska, którego zgubiono. Zabrał go do siebie na noc, na przechowanie, bo nie chciał, aby trafił do schroniska. Jego żona była dość sceptycznie nastawiona do pomysłu nowego czworonoga w ich domostwie, jednak z czasem uległa. Jak się okazało Hachi był bardzo inteligentną rasą, codziennie odprowadzał swojego pana do pracy i czekał na jego powrót. Aż do pewnego tragicznego dnia…

Film jest już poruszający od pierwszych minut. Bardzo byłam ciekawa dalszych losów psa. Warto nadmienić, że ekranizacja powstała na podstawie prawdziwej historii, co jest tym bardziej wzruszające i tragiczne zarazem. Przywiązanie człowieka do psa i Hachiego do Parkera, którego wybrał na swojego towarzysza było doprawdy wzruszające.

Co prawda sama nigdy nie miałam zwierzaka w domu, jednak jestem w stanie sobie wyobrazić więc, jaka się tworzy w takich sytuacjach. Tego z pewnością nie da się opisać, a ból po stracie ukochanego zwierzaka jest porównywalny z bliskim członkiem rodziny. Dzięki doskonałej grze psa, o ile można o takim czymś mówić, film zapada w pamięć na bardzo długo.

Jeżeli macie ochotę obejrzeć jakąś wartościową ekranizację, to ,,Mój przyjaciel Hachiko” doskonale się do tego nada. Nie polecam bardzo małym dzieciom, gdyż wywiera ogromne wrażenie, jednak nastolatkowie z pewnością będą już do tego odpowiedni. Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten film, gdyż jest doprawdy godny uwagi i polecania !

Moja ocena : 9/10

Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.




1 komentarz:

  1. nie oglądałam tej historii, ale zrobiłam to z premedytacją, nie lubię płakać na filmach ;-)

    OdpowiedzUsuń