Profesor Parker Wilson wracając z dalekiej podróży spotkał
na peronie pieska, którego zgubiono. Zabrał go do siebie na noc, na przechowanie,
bo nie chciał, aby trafił do schroniska. Jego żona była dość sceptycznie
nastawiona do pomysłu nowego czworonoga w ich domostwie, jednak z czasem
uległa. Jak się okazało Hachi był bardzo inteligentną rasą, codziennie
odprowadzał swojego pana do pracy i czekał na jego powrót. Aż do pewnego
tragicznego dnia…
Film jest już poruszający od pierwszych minut. Bardzo byłam
ciekawa dalszych losów psa. Warto nadmienić, że ekranizacja powstała na
podstawie prawdziwej historii, co jest tym bardziej wzruszające i tragiczne
zarazem. Przywiązanie człowieka do psa i Hachiego do Parkera, którego wybrał na
swojego towarzysza było doprawdy wzruszające.
Co prawda sama nigdy nie miałam zwierzaka w domu, jednak
jestem w stanie sobie wyobrazić więc, jaka się tworzy w takich sytuacjach. Tego
z pewnością nie da się opisać, a ból po stracie ukochanego zwierzaka jest
porównywalny z bliskim członkiem rodziny. Dzięki doskonałej grze psa, o ile
można o takim czymś mówić, film zapada w pamięć na bardzo długo.
Jeżeli macie ochotę obejrzeć jakąś wartościową ekranizację,
to ,,Mój przyjaciel Hachiko” doskonale się do tego nada. Nie polecam bardzo
małym dzieciom, gdyż wywiera ogromne wrażenie, jednak nastolatkowie z pewnością
będą już do tego odpowiedni. Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten film, gdyż
jest doprawdy godny uwagi i polecania !
Moja ocena : 9/10
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
nie oglądałam tej historii, ale zrobiłam to z premedytacją, nie lubię płakać na filmach ;-)
OdpowiedzUsuń