Nie powiem, że lubię podróżować gdzieś daleko. Bo nie lubię. Męczy mnie podróżowanie :D
Niemniej, jak trzeba to trzeba. Mapy są w tym celu bardzo pomocne. Pamiętam, że jak przyjechałam do Bydgoszczy i zupełnie nie wiedziałam, jak się poruszać, a jak wiecie, potrafię się zgubić na prostej drodze mapa była w tym celu doskonała.
Co najważniejsze, cena takiej mapy z danej miejscowości to koszt może 10 zł w porywach, więc niewiele, a służyć będzie kilkanaście lat przy dobrym użytkowaniu.
Uwielbiam mapy. Dzięki nim w Bydgoszczy się nie zgubiłam. Albo inaczej, raz wyjechałyśmy autobusem i nie mogłam się zorientować, gdzie jestem, ale dzięki przechodniom i mapie właśnie trafiłam do punktu docelowego, którego szukałam. Dlatego też polecam, jeżeli wybieracie się gdzieś w danym mieście albo w podróż po Polsce, kupcie mapę. Nie jest to koszt oszałamiający, a pomocny naprawdę w wielu sytuacjach. Mi pomogło.
Albo załatwcie sobie GPS. Ale to już droższy luksus.
Przypominam o 2-letniej Nikoli, która potrzebuje naszej pomocy, liczy się każdy grosik.
Ja nie pamiętam kiedy mapy używałam ;p Cały czas na GPSie jadę ;p
OdpowiedzUsuńA widzisz ;)
UsuńJa mam mapę Zakopanego (to moja jedyna) i jest świetną pamiątką z czasów licealnych :)
OdpowiedzUsuńDobre i to ;)
UsuńOj, chyba muszę zainwestować, bo GPS zbyt często szwankuje.
OdpowiedzUsuńJa pamiętam, jak raz jechaliśmy właśnie z GPS i nas zaprowadził w ślepą uliczkę, bo jakiś objazd był, ale tego już nie pokazał :D
UsuńJa, jestem jakimś ewenementem, bo potrafię się zgubić z mapą w ręku!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
A to mi też już niedużo brakuje :)
UsuńJakiś czas temu było głośno o warszawskim taksówkarzu, który tak "znał" miasto, że przy pomocy samochodowej nawigacji zawiózł swojego klienta na lotnisko. Bardzo dosłownie, bo nawi skierowała go na płytę lotniska, a nie przed wejście do budynku.
OdpowiedzUsuńTrochę mi żal, że papierowe mapy odchodzą do lamusa. Pamiętam, że u Dziadka uwielbiałam oglądać mapę turystyczną Polski. Miała dużo fajnych oznaczeń: namioty, kontury zwierząt itp. Bawiłam się nią niejednokrotnie i do dziś mam tą mapę odziedziczoną po Dziadku :)
Nie słyszałam o tym, porażka.
UsuńBLOGERZY KOCHANI I BLOGERKI! POMÓŻMY FRANKOWI!!! informacja na blogu
OdpowiedzUsuńZaraz spojrzę.
UsuńJak przyjechałam do Bydgoszczy to polegałam na przechodniach, dzięki nim trafiłam w pierwszy dzień zajęć na Grabową, bo zdążyłam już od lipca zapomnieć gdzież ona dokładnie jest :P A dzisiaj jak czegoś nie wiem to zawczasu sprawdzam mapkę w necie i jestem szybko zorientowana ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiedziałam, jak tam dotrzeć :D
UsuńMam mnóstwo mam i zawsze z nich korzystam ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ;)
Usuń