Z pewnością znacie to z autopsji, a może Waszym znajomym się to przydarzyło. Uroczystość, na którą zostaliście zaproszeni i nagle do gości przychodzi dziecko, bo ... zapomniało kluczy.
I co oczywiście robi gospodarz, czy krewny? Zaprasza do stołu. ,,Proszę, usiądź", ,,A może zjesz tego, tamtego albo sałateczki?". Niespodziewany gość niby się kryguje, ale zachęcany przez całe grono biesiadników w końcu siada. I nie, nie wychodzi, jak dostanie klucze, ale zostaje na dłuższy czas. A przecież rzekomo przyszedł tylko po nie...
Nie potępiam chodzenia w gości całymi rodzinami, ale tylko wtedy, gdy Ty też jesteś zaproszony z dzieckiem na uroczystość. Jeżeli jest to impreza typowo ,,dorosła" to w jakim celu dziecko tam potrzebne? Nie mówię o małym szkrabie, ale o prawie dorosłych ludziach, którzy potrafią się sobą zająć i wymyślić rozrywkę na czas, kiedy odbywa się impreza.
Raz słyszałam historię, gdy wnuczek przyszedł na imieniny, gdzie byli ludzie, którzy już zostali dziadkami i babciami. Przybył po klucze, ale zachęcany dziarsko przez krewnych został. Ba! Dziadek nawet ustąpił mu miejsca przy stole, żeby gospodyni czasem czegoś nie wymyśliła. Następnie babcia nałożyła wnusiowi całe talerze specjałów, których nie był w stanie przejeść, a zaś słychać tylko było ,,Nie możesz. Babcia za Ciebie".
Jeżeli na wesele są zapraszani na przykład sami rodzice to dziecka ze sobą nie biorą, prawda? Dlaczego więc na zwykłe spotkanie okolicznościowe nie stosują się do tej samej zasady?
Hmm, nie pomyślałam, że to może być dobry sposób na darmową wyżerkę ;)
OdpowiedzUsuńPróbuj ;)
UsuńNiestety, ale dość często sposób jest aktualny.
OdpowiedzUsuńCo zrobić.
UsuńPierwsze słyszę o takiej metodzie :)
OdpowiedzUsuńMoże popularna tylko w moich regionach.
UsuńJa byłam raz na "imieninach" gdzie zaproszone było małżeństwo z małym dzieckiem, a przyjechało jeszcze z teściami, którzy to oznajmili że niestety ich dzieci ( teściów tego małżeństwa) nie przyjechali bo mieli coś do załatwienia. Teściowie to małżeństwo z 4 dzieci, które najmłodsze ma 15 lat:-p
OdpowiedzUsuńNo, co zaoszczędzili na jedzeniu to ich :D
UsuńAle dlaczego winić dziecko skoro to gospodarz zaprasza. Więc to gospodarz powinien mieć pretensje tylko do siebie. Ja nie zapraszałam dzieci na wesele i wiele osób się obraziło. Ale to moja bajka i moja sprawa więc nie mam do nikogo pretensji.
OdpowiedzUsuńNo, ale gospodarz zaprasza rodziców, a nie dziecko.
UsuńNie słyszałam nigdy o takim sposobie :))
OdpowiedzUsuńTo teraz już wiesz, jak się subtelnie wprosić ;)
UsuńTeż nie słyszałam o tym sposobie. Trzeba mieć się na baczności!
OdpowiedzUsuńPaulinko, dziękuję że mnie odwiedzasz:)
Jakże by mogło być inaczej.
UsuńTotalnie zgadzam się z tym, że że czasem nieoczekiwane przybycie z dzieckiem na uroczystość może stworzyć pewne nieporozumienia. Choć z jednej strony wszyscy chcemy być gościnni i uprzejmi, z drugiej strony ważne jest szanowanie okoliczności oraz preferencji gospodarzy. Dzieci z pewnością mogą być wspaniałym towarzystwem na imprezach rodzinnych, ale faktycznie, jeśli zaproszenie skierowane jest wyłącznie do dorosłych, to należy je uszanować!
OdpowiedzUsuń