Maj to czas matur, czerwiec wyników, sprawdzania, jak nam poszło, a potem lipiec i wybór dalszej drogi życiowej. Jedni pójdą pracować, drudzy wyjadą za granicę, a jeszcze inni zdecydują się na studia. I właśnie o nich chciałabym dziś napisać kilka słów.
O ile jeszcze liceum jest nierzadko dziełem przypadku i wyborem profilu, na który idzie większość klasy lub też wiąże się to z rozszerzonymi przedmiotami, które nas interesują, o tyle studia to trochę poważniejszy temat. Wiadomo, mają 18, czy 19 lat trudno zdecydować się na jeden kierunek, z którym nasze życie będzie związane przez kolejnych kilkadziesiąt lat.
Przyznam Wam szczerze, że w liceum wybrałam profil matematyczno-informatyczny, ponieważ w planach miałam studiowanie matematyki i uczenie w szkole podstawowej. Przez 3 lata mój wybór nabrał chyba realniejszych kształtów po to, aby w 3 klasie liceum zdecydować, że matematyki to ja raczej wykładać nie będę. Pójdę na filologię rosyjską, a co ! Rosyjskiego uczyłam się już od 1 klasy szkoły podstawowej, więc bardzo się nie bałam.
Z perspektywy czasu nie żałuję, że wybrałam ten kierunek. Robię, to, co lubię, słucham o tym, co mnie interesuje. Rozszerzam swoje horyzonty, utrwalam zwroty, uczę się nowych słówek. Poznaję wielkich twórców literatury rosyjskiej, dowiaduję się o mitologii Słowian, o ludowych wierzeniach i sposobach leczenia domowymi sposobami. I co najważniejsze, choć czasem bywa trudno, nie nudzę się. Bo mnie to interesuje.
Nie ma chyba nic gorszego, niż wybrać sobie kierunek studiów, który ma nam zapewnić pracę ( z tym to nigdy nic nie wiadomo), czy idziemy tam, gdzie idzie reszta. Wybieramy miasto, gdzie uczelnia może jest na niższym poziomie, ale znajomi są, więc będzie impreza. Czasem szkoły wyższe, może nie tak popularne i powszechnie znane, są lepszym źródłem wiedzy i zawiązywania się znajomości, niż te ogromne.
Znam osoby, które poszły na kierunki, z którymi może nie do końca sobie radzą. Niestety, ale to było już do przewidzenia. Oczekiwali dobrze płatnej pracy, wyższego renomowanego wykształcenia, zagranicznych stażów. Jeżeli nie jesteś dobry w matematyce, nie idź na politechnikę. Jeżeli kochasz historię, język polski polecam ci wydziały humanistyczne. No chyba, że pokochasz też skomplikowaną matematykę, z którą będziesz się męczyć przez cały tok studiów. Ja przynajmniej Ci nie zazdroszczę.
Pamiętajmy, że może i skończymy studia, które zapewnią nam pracę, ale czy warto się męczyć z czymś, co nas kompletnie nie interesuje, a jedynym powodem studiowania wybranej profesji był tylko zarobek?
Rzeczywiście , z doświadczenia nie polecam kierunku z rozsądku , nawet niekoniecznie ze względu na ciężki kierunek ale czasem i ciężko się porozumieć z ludźmi których kręcą rzeczy zupełnie inne. Ogólnie nie polecam studiowania, można się lepiej ustawić najpierw znajdując pracę. Po humanie w liceum, serio, jestem na to przykładem:D
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne zdanie, co do tego. Ja np. wolę mieć mgr i zaś szukać pracy ;)
UsuńJa poszłam na zarządzanie, bo nie miałam pomysłu na siebie. W pewnym momencie uznałam jednak, że te studia nic mi nie dadzą i sobie odpuściłam. Teraz w ogóle nie studiuję, chociaż w przyszłości tego nie wykluczam. Wiem tylko, że najpierw muszę znaleźć pomysł na siebie, żeby drugi raz nie popełnić tego samego błędu.
OdpowiedzUsuńMoże też coś w tym jest - zmienianie kierunków to poszukiwanie swojej własnej drogi.
UsuńJa studiuję filologię rosyjską, ale już teraz wiem, że w przyszłości nie chcę z tym wiązać swojego zawodu. Mam zupełnie inne plany.
OdpowiedzUsuńTy to w ogóle jesteś udana :D
UsuńMi wydawało się, że pierwszy kierunek studiów to to, co chcę robić. Niestety okazało się, że kierunek choć piękny, to jednak nie dla mnie. Długie lata studiowania róznych kierunków zajęło mi odkrycie co chcę w życiu robić ;p Ale żadnych studiów nie wybierałam pod względem znajomych czy przyszłego wysokiego zarobku. Po prostu szukałam tego, co chcę robić w życiu, co by mnie uszczęśliwiało ;)
OdpowiedzUsuńI zdaje się, że znalazłaś ;)
UsuńNie rozumiem ludzi, którzy studiują wbrew sobie. Przecież to ich życie a studia mają być pasją.
OdpowiedzUsuńRzekomo.
UsuńJa jestem w kropce. Poszłam na to, na co nie do końca chciałam, przez co się męczę. Ale na to, na co bym chciała, pójść nie mogłam ze względu na stan zdrowia, więc wiesz...
OdpowiedzUsuńNo u Ciebie jest troszkę inna sytuacja jednak.
UsuńCoś w tym jest. ja się męczyłam w LO, w klasie humanistycznej bo stwierdziłam że wbrew sobie porzucę matematykę. 9 godzin jezyka polskiego to nie dla mnie:-p 3 lata katorgi.
OdpowiedzUsuńAnia, Ty i 9 h polskiego, nie wyobrażam sobie.
UsuńSama skończylam ekonomie, za "namową" rodziców. Mimo iż mi osobiście marzyła się informatyka. Później poszlo juz za ciosem zarządanie i logistyka. Cały czas jednak tęskno mi do tej informatyki. Może kiedyś. W końcu na studia ponoć nigdy nie jest za późno...
OdpowiedzUsuńTo Ty wykształcona jesteś. Szkoda tylko, że nie w wymarzonym kierunku.
UsuńNo tak, zawsze, jak ten skończysz możesz dorobić polonistykę.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto studiować to co się chce - nikt nie mówi, że będzie lżej, ale będzie z tego satysfakcja. Również popełniłam życiowy błąd - wybrałam kierunek z rozsądku, po pół roku stwierdziłam, że nie dam rady i nie wytrzymam. Zrezygnowałam, teraz jestem szczęśliwą (choć nie zawsze dającą radę) studentką architektury :)
OdpowiedzUsuńO, gratuluję ! Grunt to robić w życiu to, co się kocha.
UsuńNaprawdę świetny wpis! Twoja historia jest bardzo inspirująca. Wybór kierunku studiów to naprawdę poważna decyzja i dobrze, że zdecydowałaś się na coś, co naprawdę Cię pasjonuje. Ja sama stoję jeszcze przed takim wyborem i rozważam kilka różnych opcji. Jednakże totalnie zgadzam się z Tobą, że warto kierować się swoimi zainteresowaniami, a nie tylko perspektywami zatrudnienia czy popularnością uczelni. Nic nie zastąpi satysfakcji z robienia czegoś, co się naprawdę lubi.
OdpowiedzUsuń