sobota, 5 lipca 2014

,,Ten jedyny" Emily Giffin

Mając w planach związek na całe życie często zastanawiamy się, czy to ten jedyny. Nie inaczej było w przypadku Shei Rigsby, głównej bohaterki najnowszej powieści Emily Giffin.


Do tej pory czytałam jedynie ,,Pewnego dnia" autorstwa pisarki i bardzo mną poruszyła, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, gdy ,,Tego jedynego" wygrałam na Fb. Początkowo przeraziła mnie jednak objętość tej pozycji - 520 stron, jednak już po pierwszych kilku zdaniach wiedziałam, że to jest TO, to jest coś, o czym nie da się zapomnieć, a objętość zmniejszy się do sekundy. I wcale się nie pomyliłam.

Akcja zaczyna się dość przykrym wydarzeniem, bowiem pogrzebem kobiety, którą wszyscy uwielbiali - pani Carr, żony Trenera, która odeszła zbyt szybko. Lucy, jej córka nie mogła pogodzić się z tą stratą, na szczęście miała obok siebie przyjaciółkę Sheę, która wspierała ją, jak może. Shea nie była jednak zwyczajną kobietą. Od wczesnych lat dzieciństwa wolała oglądać mecze, treningi, których wyniki i wszystkich zwycięzców znała na pamięć. Bardzo imponował jej o ponad 20 lat starszy od niej Trener Carr. Po zerwaniu z Millerem jej życie się odmieniło. Zaczęła spotykać się z jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników - futbolistą Ryanem Jamesem. Dlaczego więc bohaterka cały czas zastanawiała się, czy to ten jedyny? Czyżby całym sercem kochała jednak kogoś innego? A jeśli tak to kogo?

Mimo, że jest to dopiero druga książka autorstwa Emily Giffin, z którą miałam okazję się zapoznać jestem oczarowana twórczością autorki. Pamiętam, że jakiś czas temu miałam małe wydania jej wcześniejszych powieści, jednak jakoś mnie nie interesowała za bardzo ich treść. Teraz jest inaczej, mam ochotę przeczytać wszystkie książki, które zostały przetłumaczone na język polski, a było ich 7. ,,Ten jedyny" to bardzo poruszająca opowieść o sile prawdziwej miłości, która mimo trudności przetrwa wszystko. Pewnie się domyślacie, że cała historia nie jest tak prosta, jednak opowiedziana bardzo prostym i przystępnym językiem, który sprawia, że książki się nie czyta, a wręcz pochłania każde zdanie.

Początkowo obawiałam się jej objętości, jednak przeczytałam ją w 2 dni, co i tak jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę, że w 1 dzień przeczytałam 160 stron, a resztę pochłonęłam w ostatni wieczór. Nie wiem, czy ostatnio bardziej emocjonalnie podchodzę do przeczytanych lektur, czy są one naprawdę wyciskaczem łez. Jedno jest bowiem pewne - obok tak wzruszającego zakończenia nie można przejść obojętnie. Nie inaczej było, jeśli pamiętacie, w ,,Jeszcze jednym dniu" Mitcha Alboma. Najnowsza pozycja Emily Giffin jest doskonałą propozycją na lato. Ciepła, lekka, momentami wzruszająca sprawi, że nie będziecie mogli przejść obok niej obojętnie. Jak najbardziej polecam.


18 komentarzy:

  1. Musisz szybko nadrobić zaległości książkowe i przeczytać pozostałe pozycje Giffin! Ja ją wręcz uwielbiam :) "Ten jedyny" jest już na mojej półce, ale nie mam czasu zabrać się za nią.... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam "Dziecioodporną" pani Giffin i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała. Dlatego z całą pewnością sięgnę po inne jej pozycje :)
    zapraszam do siebie:
    http://ksiazka-i-film.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie tej nie czytałam, muszę sięgnąć.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy wpis. :)))

    Pozdrawiam

    nutkaciszy.blogspot.com
    truskawkowa-fiesta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że warto zapoznać się z autorką

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi być piękna i wciągająca książka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę ją jak najszybciej kupić i przeczytać. Chociaż jeszcze nie nadrobiłam swojej zaległości z powieścią "Pewnego dnia". Ale zachęciłaś mnie swoją wzmianką o wzruszającym zakończeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam jedynie "Pewnego dnia", która bardzo mi się podobała... lubię takie wyciskacze, więc przeczytam.

    OdpowiedzUsuń