Mając w planach związek na całe życie często zastanawiamy się, czy to ten jedyny. Nie inaczej było w przypadku Shei Rigsby, głównej bohaterki najnowszej powieści Emily Giffin.
Do tej pory czytałam jedynie ,,Pewnego dnia" autorstwa pisarki i bardzo mną poruszyła, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, gdy ,,Tego jedynego" wygrałam na Fb. Początkowo przeraziła mnie jednak objętość tej pozycji - 520 stron, jednak już po pierwszych kilku zdaniach wiedziałam, że to jest TO, to jest coś, o czym nie da się zapomnieć, a objętość zmniejszy się do sekundy. I wcale się nie pomyliłam.
Akcja zaczyna się dość przykrym wydarzeniem, bowiem pogrzebem kobiety, którą wszyscy uwielbiali - pani Carr, żony Trenera, która odeszła zbyt szybko. Lucy, jej córka nie mogła pogodzić się z tą stratą, na szczęście miała obok siebie przyjaciółkę Sheę, która wspierała ją, jak może. Shea nie była jednak zwyczajną kobietą. Od wczesnych lat dzieciństwa wolała oglądać mecze, treningi, których wyniki i wszystkich zwycięzców znała na pamięć. Bardzo imponował jej o ponad 20 lat starszy od niej Trener Carr. Po zerwaniu z Millerem jej życie się odmieniło. Zaczęła spotykać się z jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników - futbolistą Ryanem Jamesem. Dlaczego więc bohaterka cały czas zastanawiała się, czy to ten jedyny? Czyżby całym sercem kochała jednak kogoś innego? A jeśli tak to kogo?
Początkowo obawiałam się jej objętości, jednak przeczytałam ją w 2 dni, co i tak jest świetnym wynikiem, biorąc pod uwagę, że w 1 dzień przeczytałam 160 stron, a resztę pochłonęłam w ostatni wieczór. Nie wiem, czy ostatnio bardziej emocjonalnie podchodzę do przeczytanych lektur, czy są one naprawdę wyciskaczem łez. Jedno jest bowiem pewne - obok tak wzruszającego zakończenia nie można przejść obojętnie. Nie inaczej było, jeśli pamiętacie, w ,,Jeszcze jednym dniu" Mitcha Alboma. Najnowsza pozycja Emily Giffin jest doskonałą propozycją na lato. Ciepła, lekka, momentami wzruszająca sprawi, że nie będziecie mogli przejść obok niej obojętnie. Jak najbardziej polecam.
Musisz szybko nadrobić zaległości książkowe i przeczytać pozostałe pozycje Giffin! Ja ją wręcz uwielbiam :) "Ten jedyny" jest już na mojej półce, ale nie mam czasu zabrać się za nią.... :(
OdpowiedzUsuńOj, a szkoda. Jest naprawdę dobra.
UsuńCzytałam "Dziecioodporną" pani Giffin i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała. Dlatego z całą pewnością sięgnę po inne jej pozycje :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:
http://ksiazka-i-film.blog.onet.pl/
A ja właśnie tej nie czytałam, muszę sięgnąć.
UsuńBardzo ciekawy wpis. :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nutkaciszy.blogspot.com
truskawkowa-fiesta.blogspot.com
Dziękuję bardzo.
UsuńWidzę, że warto zapoznać się z autorką
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Polecam.
UsuńTo musi być piękna i wciągająca książka.
OdpowiedzUsuńDokładnie taka jest.
UsuńMuszę ją jak najszybciej kupić i przeczytać. Chociaż jeszcze nie nadrobiłam swojej zaległości z powieścią "Pewnego dnia". Ale zachęciłaś mnie swoją wzmianką o wzruszającym zakończeniu ;)
OdpowiedzUsuńTak, Pewnego dnia też była genialna.
UsuńCzytałam jedynie "Pewnego dnia", która bardzo mi się podobała... lubię takie wyciskacze, więc przeczytam.
OdpowiedzUsuńPewnego dnia też mi się bardzo podobała.
UsuńA z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się.
UsuńChętnie bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię.
Usuń