Może pamiętacie, że swego czasu z biblioteki wypożyczyłam trzy książki Lisy Scottoline. Tak na próbę. Nie wiedziałam bowiem, jak spodoba mi się styl pisarki, a poza tym chciałam przeczytać ciekawe kryminały. Udało mi się.
Już podczas czytania ,,Córeczki tatusia", zaznaczyłam, że to nie jest kryminał, jakich wiele, gdzie występuje śledczy. Autorka bowiem stworzyła powieści, gdzie główny bohater jakoby sam stawiany jest w roli śledczego, który dochodzi prawdy. I tym razem pisarka mnie nie zawiodła. Książkę zaczęłam czytać na początku z pewną niepewnością, czy mnie wciągnie. Niemniej, było to zupełnie niepotrzebne, bowiem przeczytałam ją w kilka godzin. I mam ochotę na więcej.
Tym razem Bennie Rosato oraz Mark Biscarsi, właściciele firmy prawniczej Rosato & Biscardi mimo rozwoju spółki mieli przeżyć poważny kryzys. Niedawni kochankowie po 7 latach związku rozstali się, a mężczyzna znalazł w swojej pracownicy nową wybrankę. Na domiar złego, postanowił zrezygnować ze spółki z Bennie i zacząć działalność na własny rachunek. Niestety, krótki czas po oznajmieniu tej informacji Mark zostaje zamordowany, a pierwszą podejrzaną jest jego wspólniczka. Kobieta musi znaleźć prawdziwego mordercę, zanim policja znajdzie ją...
Jest to bardzo emocjonujący kryminał. Dzięki lekkiemu i przyjemnemu stylowi Lisy Scottoline czyta się go niezmiernie szybko. Nie nuży, czytelnik wciąż chce poznać kolejne fakty. Akcja toczy się dynamicznie, kolejne fakty wychodzą na jaw. Zakończenie, jak można się spodziewać, jest zdumiewające. Nigdy nie wiadomo, czy policja znajdzie Bennie, czy jednak uda jej się umknąć. No cóż, będziecie musieli się sami o tym przekonać...
Nie znam autorki, choć książki są poczytne. Wiem, bo dostać wolną pozycje w bibliotece to trudna sprawa.
OdpowiedzUsuńTeż nie znam tej autorki.
OdpowiedzUsuńAle będę ją mieć na uwadze przy następnej wizycie w bibliotece :)
Brzmi całkiem interesująco. Nie czytałam niczego autorki. Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuń