środa, 15 lipca 2015

,,Kwitnący krzew tamaryszku" Wanda Majer-Pietraszak

Bardzo lubię powieści obyczajowe, które wnoszą coś do życia i chwytają za serce. Jak się okazało, ,,Kwitnący krzew tamaryszku" idealnie spełnił moje oczekiwania.


Po pierwszych 15 stronach miałam ochotę odłożyć tę pozycję na później. Trudno było mi się wciągnąć, potem jednak przeczytałam ją w 3 dni, co ze względu na jej objętość wypada całkiem dobrze. Styl pisarki jest prosty, choć bardziej przypominał mi sceny, które można wystawić w teatrze. Bardzo obrazowy, wszystko mogłam sobie wyobrazić, przedstawić. Sam język nieco starodawny, podejrzewam, że przypada na lata młodości Wandy Majer-Pietraszak.

Poznajemy cztery przyjaciółki, takie od szkoły, od serca. Mimo, że nie zawsze mają czas, żeby się spotykać, są sobie bardzo oddane. Janka mieszka najdalej, bo w Szwecji. Dla wszystkich jest więc zaskoczeniem, gdy przyjeżdża na zjazd klasowy. Maria, Myszka znaczy się, dowiaduje się, że mąż odchodzi do młodszej. Podejmuje spontaniczną decyzję o przeprowadzce do opuszczonego domku po cioci Teresie. Iwona, która lata kariery aktorskiej ma dawno za sobą, teraz szuka miłości, grywa w podrzędnych reklamach. Jest i Basia, która zajmuje się osobami starszymi, a poza tym ukochanym synem i wnusiem. Każda z tych kobiet ma jeszcze szansę na miłość, spełnienie, nowe życie. Czy jest to im zapisane w gwiazdach?

Muszę przyznać, że pozycję pochłonęłam dość szybko. Strony przelatywały mi jedna za drugą, nie mogłam się oderwać. Chciałam poznać losy przyjaciółek, razem z nimi przeżywałam ich radości i smutki, rozterki i zwątpienia. To ciepła opowieść o przyjaźni na zawsze. Poznajemy głównie życie Basi i Myszki, nieco mniej jest o Iwonie. O Jasi natomiast zostało wspomniane tylko kilka kwestii. Niemniej jednak każda z nich jest interesującą postacią. W każdej możemy odnaleźć cechy sąsiadki z bloku obok, czy koleżanki od szkoły podstawowej. Ja jestem usatysfakcjonowana lekturą.

Dziękuję za tę możliwość Wydawnictwu Muza


6 komentarzy:

  1. Mnie książka też nie od razu wciągnęła, a teraz nie potrafię się oderwać :) zobaczymy jak będzie dalej :) fajnie, że blog ożył :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, sama fabuła książki jest dość ciekawa, ale styl moim zdaniem napisany jak w formie scenariusza filmowego. I tu myślę, że jest to związane z tym, że autorka bardzo dużo czytała w swoim życie właśnie scenariuszy i wyszło tak jak wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ją gdzieś dorwę, to pewnie przeczytam :)
    Fabuła mnie zaciekawiła, choć trochę styl mnie zraża, aleee jak mówisz, że później nie można się oderwać, to spróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę czytałam i nawet mi się podobała, choć oczekiwałam od niej czegoś znacznie lepszego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka zapowiada się dość obiecująco. Może w przyszłości skuszę się na jej lekturę.

    OdpowiedzUsuń