Podczas jednej z ostatnich wizyt w bibliotece spojrzałam na półkę i... ujrzałam jedną z powieści Ahern, których jeszcze nie czytałam. Postanowiłam zabrać ją do domu.
Muszę przyznać, że trochę przez brak czasu i inne obowiązki czytałam ją chyba 4 dni. Nie jest to jakoś bardzo długo, ale też nie jakoś specjalnie szybko. Tej pisarki czytałam już ,,Love, Rosie!" oraz ,,Podarunek", więc wiedziałam, czego mam się spodziewać. Styl jest prosty, a powieść czyta się szybko i z dużą przyjemnością. Jest to także niecodzienna opowieść, z jaką do tej pory się jeszcze nie spotkałam.
Joyce straciła dziecko w domu, w którym rzekomo mieszkała ze swoim mężem. Mężczyzny więcej nie było, niż był. Została jej wtedy przetoczona krew i... od tego momentu zaczęły się dziać rzeczy, których nie dało się logicznie wytłumaczyć. Posiadła informacje, o których nigdy wcześniej nie słyszała, porozumiewała się w językach, z którymi nie miała styczności. W tym samym czasie, w innym miejscu, podczas akcji oddawania krwi Justin zostaje niejako przymuszony do tego, aby oddać krew. Czy losy tej dwójki są w jakiś sposób związane? I jak do tego mają się tytułowe wspomnienia?
Jeżeli znacie twórczość pisarki, nie muszę przekonywać Was, abyście sięgnęli także po ,,Dziękuję za wspomnienia". To dość lekka, życiowa opowieść o dwójce ludzi, których życie musi się zmienić. Czy są na to gotowi? Muszę przyznać, że nie żałuję czasu, który poświęciłam na lekturę tej powieści. Na półce czeka jeszcze ,,Pora na Życie". Mam nadzieję, że będzie równie piękna, jak ta.
Nie czytałam nic Ahern, ale ta opowieść chyba najbardziej mnie fascynuje. Ciekawa jestem wydarzeń po przetoczeniu krwi.
OdpowiedzUsuń,,Love, Rosie" szalenie mi się podobała. ,,Kiedy cię poznałam już mniej", ale pozostałe książki Ahern mam w planach w tym ,,Dziękuję za wspomnienia"!
OdpowiedzUsuń