,,Morderca bez twarzy" Henninga Mankela, wybitnego szwedzkiego pisarza, to tom pierwszy kolekcji kioskowej pn. ,,Mistrz szwedzkiego kryminału".
Muszę szczerze przyznać, że kupiłam ją kiedyś w kiosku za kilka złotych, miałam czytać, ale jakoś się nie składało. Korzystając z ostatniej podróży do Gdańska, postanowiłam się z nią zapoznać. Henning Mankell to pisarz, którzy zmarł w zeszłym roku. Trochę żałuję, bowiem niesamowicie przyjemnie czytało mi się jego prozę i mam trochę żalu, że nic więcej już nie powstanie. W Polsce zostało wydanych kilkanaście pozycji. Muszę sprawdzić, czy mają dostępny dalszy cykl z komisarzem Kurtem Wallanderem.
Mężczyzna niedawno rozstał się z żoną, a dorosła córka nie bardzo chce się z nim spotykać. Czeka go jednak kolejna sprawa kryminalna. W małej wiosce Lenarp zostaje brutalnie zamordowane starsze małżeństwo. Kobieta przed śmiercią wypowiada tylko jedno słowo: cudzoziemiec. Nic nie wiadomo, sąsiedzi nic nie słyszeli, zorientowali się dopiero nad ranem, kiedy praktycznie było już po wszystkim. Kurt Wallander wraz ze swoim zespołem rozpoczyna śledztwo w tej sprawie. Czy uda się rozwikłać sprawę, tym bardziej, że kolejne dni ujawniają tajemniczą przeszłość pana Nystroma?
,,Morderca bez twarzy" Henninga Menkella to moje pierwsze doskonałe spotkanie z twórczością tego pisarza. Książkę czyta się niesamowicie szybko, płynnie dzięki doskonale wykreowanym bohaterom i ciekawej intrydze prawie że płynie się przez książkę. To odpowiednia lektura na jeden dzień. Muszę przyznać, że nie zdążyłam się zmęczyć i doszłam do wniosku, że Jo Nesbo, którego dotąd uwielbiałam, ma poważnego konkurenta. Zobaczymy, jak rozwinie się ta znajomość.
Też nie czytałam nic tego pisarza, ale może nadrobię.
OdpowiedzUsuńO proszę, zapowiada się ciekawie, mam chęć na tę lekturę :)
OdpowiedzUsuń