Historia, która wydarzyła się naprawdę. Samantha Verant przedstawia koleje losu swojej młodzieńczej miłości, pokazując na własnym przykładzie, że prawdziwe uczucie potrafi przezwyciężyć wiele przeszkód i może przetrwać nawet kilkadziesiąt lat.
Siedem listów. Tylko i aż tyle. 20 lat nie odpisywania na żadną z wysłanych wiadomości. Czy to miało prawo wydarzyć się naprawdę? Jak widać, tak. Samantha Verant poznała swojego przyszłego męża, będąc z przyjaciółką Tracey w Paryżu. Miały nieco ponad dzień, aby zakochać się w swoich nowych towarzyszach - Jean-Lucu i Patricu. Ten pierwszy, starszy o 7 lat doktorant, oczarował nastolatkę od pierwszego wejrzenia. Niestety, nie mieli dla siebie zbyt wiele czasu. Później sprawy potoczyły się nie tak, jak powinny. Sam nie odpisała na żadną z 7 miłosnych wiadomości, wyszła za mąż, nie była jednak szczęśliwa w związku. W 20 rocznicę spotkania postanawia założyć bloga, na którym pisze jedynie 7 wpisów, a adres podsyła Jean-Lucowi. Miłosna machina zostaje wprawiona w ruch...
Muszę przyznać, że bardzo zaciekawiła mnie informacja prasowa przesłana od agencji reklamowej, postanowiłam więc poprosić o egzemplarz książki ,,Siedem listów z Paryża" Samanthy Verant. Później przez drobne wyłączenie prawej ręki z obiegu (nie ma to jak upadek przy wyjściu z pociągu), zmuszona byłam przełożyć jej lekturę na później. Próbowałam zacząć ją czytać, coś mi jednak zgrzytało i nie potrafiłam się przemóc. Przez pierwsze 50 stron przebrnęłam z trudem, późniejsza lektura także nie szła mi szczególnie lekko, jednak skłamałabym, gdybym nie zaznaczyła, że mniej więcej od połowy powieści czytało się ją z nieco większym zainteresowaniem.
Z książkami autobiograficznymi, czy pisanymi na faktach jest zazwyczaj ten problem, że nie mamy prawa oceniać drugiego człowieka. Jak możecie domyślić się po nazwisku, Samantha odnalazła swoją miłość po latach. Zapoznając się jednak z jej następnymi poczynaniami zastanawiałam się, czy ta kobieta na pewno odpowiednio ułożyła sobie priorytety. Nie można zarzucić tej książce braku romantyzmu. Jestem przekonana, że jeśli przymkniemy oko na pewno niedogodności i niezbyt lekki styl, poznamy przepiękną historię o miłości, która wydarzyła się w ostatnim czasie.
Za egzemplarz dziękuję Business&Culture
Zapowiada się całkiem ciekawa lektura na faktach.
OdpowiedzUsuńZ jednej strony kusi, z drugiej zaś budzi wątpliwości czy to książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji tej książki, chętnie i ja po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuń