Od czasu do czasu warto przeczytać jakąś lekką i przyjemną lekturę. Taka właśnie w większości okazała się ,,Żona plantatora herbaty" autorstwa Dinah Jefferies.
Dopiero co wkraczająca w dorosłość Gwendolyn Hooper niedawno wyszła za mąż za Laurenca Hopper'a i z tego też powodu odbywa morską podróż do Cejlonu, gdzie zostanie żoną plantatora herbaty. Akcja toczy się w latach 20. i 30. XX wieku. Poznajemy nieco zagubioną, ale jednocześnie przedsiębiorczą młodą kobietę, które nie może się doczekać spotkania z ukochanym mężem. Na miejscu jednak okazuje się, że Laurence nie ma dla niej aż tyle czasu, a ,,plemiona" zamieszkujące Cejlon i pracujący na plantacji robotnicy żyją w warunkach poniżej przyjętych standardów. Gwen postanawia coś zmienić, niestety, przyjeżdża siostra pana domu i krzyżuje jej szyki...
Muszę przyznać, że już gdy przeglądałam zapowiedzi wydawnictwa HarperCollins na lipiec, ,,Żona plantatora herbaty" od razu wpadła mi w oko. Tak czułam, że ta historia mi się spodoba. Autorka przygotowała dla czytelnika historię pełną ciepła, którą pochłania się ekspresowo, a jednocześnie zagłębia się po części w psychikę kobiety, matki, która staje przed wyborem, którego normalnie na pewno by się nie podjęła. Nie chcę zdradzać więcej. Nie potępiam, aczkolwiek, zważywszy na panujące wówczas zwyczaje, nie wiem, czy nie postąpiłabym podobnie.
Korekta i redakcja nie ustrzegły się kilku literówek i raz Gwen została Glen, ale poza tym nie wpływa to na odbiór tekstu. Przeczytałam tę powieść praktycznie w dwa dni. Nie nużyła mnie, to jedna z tych książek, które może nie wywierają na czytelniku piorunującego wrażenia, ale zostawiają po sobie miłe wspomnienia. Jeżeli szukacie wakacyjnej lektury, polecam Wam najnowszą wydaną w Polsce pozycję autorstwa Dinah Jefferies.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Harper Collins.
Zapowiada się całkiem ciekawa i emocjonalna lektura.
OdpowiedzUsuń