niedziela, 25 września 2016

,,Ketchup" Natasza Socha

Natasza Socha dała poznać się licznej rzeszy czytelników dzięki ,,Macosze". Tymczasem pewnie mało kto pamięta, że jest autorką także pozycji ,,Ketchup". Na szczęście była dostępna w bibliotece.


Adaś Jebutko miał przed sobą świetlaną przyszłość. Jego zagraniczny szef obiecał mu, że kiedyś zajmie jego miejsce, pensja poszybuje w górę, tymczasem jednak... pracownik nie spełnia już wymogów korporacji i zostaje z dnia na dzień zwolniony. Niespłacony miętowy apartament, przerzucenie się na komunikację miejską mogłoby przybić niejednego karierowicza. Tymczasem kończące się fundusze zmuszają Adasia do podjęcia pracy w supermarkecie, występując jako ketchup. Właśnie tam spotyka Leona Pszczołę, pijarowca, który postanawia zrobić z niego prawdziwego designera szalików, robionych z resztek, które uda im się znaleźć. Czy ten szalony pomysł na szansę powodzenia?

Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie, żebym wcześniej łączyła ,,Ketchup" z nazwiskiem Nataszy Sochy. Zadebiutowała ona już kilkanaście lat temu, jednak dopiero w ostatnim czasie kolejne powieści przynoszą jej sławę i rozgłos. Autorka pokazuje dążenie do sławy, pieniędzy, rozgłosu przeciętnego człowieka, który dzięki swoim współpracownikom zaczyna wierzyć, że cały świat leży u jego stóp, a dobra reklama może przynieść mu ogromne dochody. Po części może to i prawda, ale, jak się okazuje, upadek potrafi być bolesny. Zwłaszcza, jeżeli wejście na sam szczyt okazuje się być niewystarczającym osiągnięciem.

,,Ketchup" to z pewnością nie szczyt literacki Nataszy Sochy, choć musimy wziąć pod uwagę, że był wydany w 2005 roku, więc widać znaczącą różnicę i pracę nad warsztatem pisarskim, jaki w tym czasie poczyniła pisarka. To powieść obnażająca ludzkie słabości, myślę, że w tamtych czasach dość kontrowersyjna, prowadzona z perspektywy 34-latka, który nagle zmuszony jest przeorganizować całe swoje dotychczas wypracowane życie i zacząć wszystko od nowa. Wy natomiast możecie zacząć lekturę ,,Ketchupu".


1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze tej książki pisarki. Na pewno, tak, jak piszesz, widać ogromną różnicę w stosunku do najmłodszych.

    OdpowiedzUsuń