Kopiec Kościuszki w Krakowie (al. Waszyngtona 1) chciałyśmy odwiedzić także dlatego, że kilka lat temu, będąc w stolicy Małopolski, właśnie tam byłyśmy. Ciekawiło nas, jak tym razem odbierzemy tę atrakcję.
W górę marsz
Z czasem jest tak, że zapominamy drogę, mękę i wszystko wkoło, pamiętamy tylko efekt końcowy, czyli, że Kopiec Kościuszki w Krakowie nam się podobał. Ba, wydawało nam się nawet, że kiedy tak szłyśmy, rozpoznajemy ulice, które przemierzałyśmy podczas pobytu na zlocie z okazji 100-lecia harcerstwa. Nie jest więc z nami chyba tak źle. W pierwszą stronę wybrałyśmy drogę przez las. Trochę to było niepoważne, bo nikogo tam nie było, ale zapomniałyśmy, że przechodząc kawałek dalej, można do kopca dojść prostą drogą. No nic. 1,5 km zaliczone.
Chwila odpoczynku i znów w górę
Z chwilą, gdy weszłyśmy na górę, myślałyśmy, że już dalej się nie ruszymy. Martyna przeszła bramę, powiedziała, że jest wysoko i... właściwie to jej się nie chce iść ;) Ale po co dreptać tyle, żeby znów zejść w dół? Nie. Dzielnie wzięłam aparat w rękę, komórkę w kieszeń, poszłam do kasy i kupiłam bilet w cenie 10 złotych. Wbrew pozorom, kopiec Kościuszki nie jest aż tak wysoko usytuowany, jak wygląda to z dołu.
Kopiec Kościuszki w Krakowie
Idzie się krętą drogą, jakby okręgami. Cała podróż zajmuje może 15 minut. Pomiędzy możemy odpocząć, zajrzeć do Muzeum (niestety nie wiemy, czy wejście tam jest dodatkowo płatne, ale wydaje nam się, że zostało już wliczone w cenę biletu), poczytać pamiątkowe tablice, informujące nas o tym, że Kopiec Kościuszki w Krakowie został odnowiony w latach 80. XX wieku. Po drodze możemy oglądać przepiękną panoramę stolicy Małopolski. Mamy dla Was dobrą informację - z góry schodzi się już szybciej ;)
Wystawa figur woskowych i powrót
Na temat wystawy figur woskowych przygotowałyśmy osobny wpis, ponieważ jest to atrakcja, którą można odwiedzić samodzielnie. Jeżeli jednak zakupicie bilet na Kopiec Kościuszki w Krakowie, będziecie mogli tam wejść niejako za darmo. Z powrotem udałyśmy się już główną aleją, cały czas w dół (teoretycznie niecałe 2 km), więc dalej, niż w pierwszą stronę, ale praktycznie wychodzimy na pętlę tramwajową, która dowiezie nas do centrum. Tak więc, plecaki i woda w dłoń. I w drogę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz