Brittainy C. Cherry dała się poznać polskim czytelniczkom dzięki powieści ,,Kochając pana Danielsa", która podbiła niejedno młodzieńcze serce. Tym razem postanowiłam zapoznać się z następną pozycją autorki, czyli ,,Art&Soul".
Nastolatka w ciąży z pewnością nie jest powodem do rodzinnej chluby. Z taką właśnie sytuacją zmierzyć musi się Aria Watson, dotychczas nie sprawiająca większych problemów wychowawczych. Mniej więcej w tym samym czasie w szkole pojawia się nowy chłopak, Levie Meyers. Przeprowadza się do ojca, aby ponownie nawiązać z nim nić porozumienia, która łączyła ich w dzieciństwie. Wbrew wszelkim przesłankom Aria i Levie wyczuwają do siebie nić sympatii. Kolejnym ogniwem, który ich łączy jest międzyklasowy projekt pod nazwą Art&Soul.
Choć początkowo do ,,Kochałam pana Danielsa" nie byłam zupełnie przekonana, o tyle autorka dała mi się poznać z jak najlepszej strony i muszę przyznać, że zapragnęłam zapoznać się z jej wszystkimi przetłumaczonymi pozycjami. Korzystając z wyjazdowego weekendu zabrałam ze sobą właśnie ,,Art&Soul" i, szczerze mówiąc, opowieść wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Nie jest chyba aż tak wzruszająca, jak wspomniana wcześniej powieść, ale nie da się ukryć, że i tym razem autorka stanęła na wysokości zadania.
Problemy nastolatków to dość często i chętnie poruszany temat w literaturze. Odrzucenie, brak akceptacji, niechciana ciąża. To wszystko było wałkowane już dziesiątki, setki razy. Brittaine C. Cherry podchodzi do tematu jednak nieco inaczej, nie chcę za wiele zdradzać. Postępowania Arii, może nie akceptuję, ale jestem w stanie zrozumieć. To nie jest kolejna młodzieżówka, którą przeczytacie, odłożycie na półkę i o niej zapomnicie. Pisarka idealnie stopniuje napięcie, doskonale prowadzi narrację, a co najważniejsze, potrafi zaciekawić czytelnika przedstawianą historią.
Na razie nie mam ochoty na twórczość tej autorki, aczkolwiek nie wykluczam, że w przyszłości zmienię zdanie.
OdpowiedzUsuńKsiążka czeka na półce - mam nadzieję, że sięgnę po nią jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńŁadny blog. Serio. Zostawiam Ci linka do artykułu jak zdobywać łatwo linki do swojego bloga. Z jednej strony go pozycjonując a z drugiej budując realną widoczność. Proszę nie usuwaj go nawet jeśli moderujesz swój kanał jeśli się Tobie mój poradnik nie przyda może jakiemuś innemu blogerowi. A sporo jak Ty nad tym wpisem się napracowałem nad stworzeniem tego poradnika. Z góry dziękuję. A jak się spodoba zostaw mi komentarz.
OdpowiedzUsuńdarmowe linki do bloga