,,Milion cudownych listów" autorstwa Jodi Ann Bickley to pozycja, po której spodziewałam się wielkich emocji. Czy faktycznie je otrzymałam?
Moim zdaniem, ,,Milion cudownych listów" można podzielić na dwie odrębne części, choć wydzielonych rozdziałów w publikacji odnajdziemy więcej. Pierwsza połowa książki to czas od dzieciństwa do czasu choroby Jodi, która przez ugryzienie kleszcza musiała zmagać się z niedowładem prawej strony ciała. Lekarze tak naprawdę nie wiedzieli co dokładnie jej dolega, jedna diagnoza wykluczała drugą. Jodi było w okresie choroby bardzo ciężko, jednak postanowiła napisać milion cudownych listów do obcych osób, które mają gorszy dzień lub borykają się z jakimiś problemami.
I w tym momencie przechodzimy do drugiej, mniej obszernej połowy książki. Wybierając tę lekturę liczyłam na to, że całość będzie składać się z motywacyjnych listów Jodi. Tak się jednak nie stało. Niecałe 100 stron to jej przekaz oraz odpowiedzi osób, które otrzymały jej duchowe wsparcie. Nie wszyscy prosili o list dla siebie, niektórzy chcieli, by swoją przesyłką wsparła bliską im osobę. Na końcu został także zamieszczony list do czytelnika.
Książeczka nie jest wielkich rozmiarów, czyta się ją bardzo szybko. Wbrew temu, co można przypuszczać, nie jest jakoś szczególnie wzruszająca. Niektóre listy wywołują nostalgię, ale tak naprawdę opis życia Jodi mógłby być znacznie krótszy. Myślę, że pozycja byłaby przystępniejsza w odbiorze, gdyby pojawiło się w niej więcej inspirujących listów. Nie możemy tak naprawdę oceniać tej publikacji jednoznacznie. Jest to historia dziewczyny, która w chwili największego kryzysu postanowiła założyć stronę internetową i rozsyłać pozytywne emocje do ludzi na całym świecie. Za to należą jej się wielkie brawa.
Za egzemplarz dziękuję AIM Media.
Miałam na tę ksiązkę ogromną ochotę, więc pewnie w przyszłości się z nią zapoznam.
OdpowiedzUsuń