Kilka wpisów temu wspomniałam o tym, że chciałabym zapoznać się z wszystkimi książkami Colleen Hoover wydanymi w Polsce. Naturalną koleją rzeczy było zapoznanie się z ,,Ugly love".
Książka ta wywołała wiele kontrowersji, gdy w czasie promocji jedna z blogerek książkowych utopiła ją w wodzie, żeby wyszły ładne fotografie. Już to powinno ściągnąć uwagę czytelników, którzy wraz z upływem czasu coraz bardziej rozpływali się nad poziomem tej powieści, zachwycając się tematyką oraz wykrzykując, że tak wspaniałej powieści jeszcze nie czytali. Postanowiłam sama dać jej szansę, mając za sobą trylogię ,,Pułapka uczuć". Muszę przyznać, że ,,Ugly love" pod względem językowym jest z pewnością poziom wyżej, ale nie zauważyłam, żebym nie mogła się od niej oderwać, a na końcu łzy nie spływały mi po policzku.
Tate Collins przeprowadza się do brata-pilota, który ma mieszkanie w San Francisco. Już pierwszego dnia trafia na pijanego sąsiada - Milesa Archera, wraz z rozwojem znajomości mężczyzna ma tylko dwie zasady. Nie stworzą związku, nie będą także rozmawiać o przeszłości ani planować wspólnej przeszłości. Jedyne, co ich połączy, to seks. Dziewczyna początkowo zgadza się na ten układ. Z każdym kolejnym spotkaniem i oziębłością partnera zaczyna zauważać, że zakochuje się w nim, zupełnie nic nie wiedząc o jego przeszłości, która odcisnęła ogromne piętno na jego późniejszej egzystencji.
Jak już wspomniałam, ,,Ugly love" to zupełnie inny wymiar literatury. Autorka znacznie rozwinęła swój warsztat pisarski, mnie jednak zupełnie nie porwała swoją powieścią o pielęgniarce i przystojnym pilocie. Muszę przyznać, że opisywane przez nią wydarzenia były tragiczne, jednak nie potrafiłam do końca dać się porwać tej historii. Mam wrażenie, że to specyficzna powieść dla określonej grupy osób, które dadzą się oczarować tej fabule. Mnie niestety się to nie udało.
Czytałam tylko November 9, może skuszę się też na inne powieści autorki.
OdpowiedzUsuń