Kilka dni temu prezentowałam Wam ,,Najlepszy powód, by żyć" Augusty Docher. Tym razem Beata Majewska, pod innym pseudonimem, i drugi tom ,,Konkursu na żonę".
O ile do samego ,,Konkursu na żonę" początkowo nie byłam przekonana, o tyle ,,Bilet do szczęścia" wciągnął mnie praktycznie od pierwszej strony. Nie mogłam oderwać się od historii dalszych losów jeszcze kilka miesięcy wcześniej nieśmiałej, niedoświadczonej w kontaktach z mężczyznami Łucji Maśnik oraz Hugona Hajdukiewicza, przebojowego biznesmena, który za wszelką cenę chciał wypełnić warunki, aby otrzymać spadek po wuju. Okazuje się jednak, że w trakcie trwania pozorowanego z jego strony związku zachodzą okoliczności, których wcześniej nie przewidział. Czy uda mu się z nimi uporać?
Muszę przyznać, że pierwsza część skończyła się w tak interesującym, a zarazem tragicznym momencie, że nie mogłam doczekać się dalszej historii głównych bohaterów. Szczerze im kibicowałam, byłam ciekawa, co tym razem wymyśli Hugo, aby zdobyć serce ukochanej kobiety. Łucja staje się coraz bardziej świadoma swoich czynów, wie, czego chce i potrafi do tego dążyć. ,,Bilet do szczęścia" to wyśmienita kontynuacja, od której nie potrafiłam się oderwać, nie przeczytawszy ostatniego zdania. Chyba nie zdziwię nikogo, gdy powiem, że czekam na kolejny tom.
Beata Majewska, Augusta Docher. Niedługo pewnie przywykniemy do kilku pseudonimów jednej i tej samej pisarki. Niedawno czytałam artykuł, w którym autorka wyjaśnia, że ze względów marketingowych zdecydowała się na Beatę Majewską, która kojarzyć ma się z przyjemną literaturą dla kobiet. O ile ,,Najlepszy powód, by żyć" nie wywarł na mnie oszałamiającego wrażenia, o tyle seria z Łucją i Hugonem zawładnęła moim sercem. Tobie też polecam.
Dobrze, że kontynuacja okazała się jeszcze lepsza jak "Konkurs na żonę".
OdpowiedzUsuń