Agnieszka Lingas-Łoniewska z każdym rokiem zdobywa nowych fanów swojej twórczości. Czy ja także się do nich zaliczam?
Przeglądając bloga, natknęłam się na informację, że w 2012 roku zapoznałam się z trylogią autorki pt. ,,Zakręty losu", a rok później z książką ,,W szpilkach od Manolo". Od tego czasu słyszałam wiele bardziej i mniej dobrych słów na temat twórczości Wrocławianki, ale nie bardzo ciągnęło mnie do tego, by zgłębić temat. Ostatnio jednak postanowiłam skusić się na najnowszą publikację ,,W szponach szaleństwa", w której miłość miesza się z kryminałem, ale nie zabrakło także erotyki. Teoretycznie, pełen wachlarz emocji, prawda?
Komisarz Ewa Barska to bardzo dobry glina. Dzięki swojemu zaangażowaniu, intuicji i niebanalnym pomysłom rozwiązała niejedną sprawę. Razem z nadkomisarzem Szymonem Drakońskim przyjdzie im zmierzyć się z brutalnymi morderstwami młodych studentek, związanych z wrocławskim wydziałem historii. Jedna ofiara jeszcze nie wskazuje na seryjność, ale kolejna nasuwa już pewne podejrzenia. Trop kręci się wokół uczelni, wykładowców. Czy przeszłość mająca wpływ na przyszłość już na zawsze zmieni postrzeganie uniwersytetu?
Pomimo tego, że przeczytałam tę publikację praktycznie na raz, nie odczułam większych zachwytów. Mam wrażenie, że fabułę można przedstawić za pomocą jednostajnej linii. Pojawia się tutaj seryjny morderca, komisarz, która, nie bacząc na dobro śledztwa, zakochuje się w jednym z podejrzanych. Ofiary, które nie były niczemu winne. Sprawa z przeszłości, która ma wpływ na bieżące wydarzenia. Miłość, która nie powinna się zdarzyć. To już było. Nie da się jednak ukryć, że miło spędziłam z nią czas. Jedynie bez fajerwerków.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Bardzo chcę przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńLubie takie książki. Nawet jeśli nie było fajerwerków to myślę, że i tak ją przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńKsiążki tej autorki jakiś czas temu nieco mi się przejadły. Może jeszcze kiedyś dam szansę jej twórczości.
OdpowiedzUsuń