Teraz mogę powiedzieć już, że zapoznałam się ze wszystkimi powieściami autorstwa Magdaleny Kordel. ,,Anioł do wynajęcia" czekał na swoją kolej ponad rok. Czy było warto?
Na niektóre wydarzenia w swoim życiu nie mamy większego wpływu. Na inne mamy, ale jest on odmienny od tego, czego oczekuje od nas rodzina, czy otoczenie. W tak patowej sytuacji znalazła się dopiero co pełnoletnia Michalina, która zmuszona jest opuścić rodzinny dom, tuła się po bramach, nie dojada, a zima staje się coraz bardziej sroga. Nieoczekiwana pomoc kwiaciarni Gabrysi okazuje się być początkiem zmian. A może to wizyta w Kościele sprawiła, że znalazł się tytułowy ,,Anioł do wynajęcia", chcący zaopiekować się nieco zagubioną dziewczyną?
Kilka tygodni temu zapoznałam się z ,,tegoroczną" powieścią świąteczną. Mowa o ,,Sercu z piernika", która wprowadziła mnie w świąteczny nastrój. W tym roku jakoś szczególnie ciągnie mnie do powieści pełnych magii, zapachu cynamonu i wiary w drugiego człowieka. Bez większego entuzjazmu zabrałam się za ,,Anioła do wynajęcia". Jakoś podświadomie przeczuwałam, że nie zaliczę tej powieści do perełek. Czy miałam rację? Trochę tak i trochę nie. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę dopracowany, ciekawy, inny niż to, co czytałam do tej pory. Młoda dziewczyna szuka schronienia, tymczasem zyskuje o wiele więcej.
Nie da się ukryć, że była to lektura, z którą miło spędziłam niedzielne popołudnie. Przeczytałam ją w kilka godzin, polubiłam bohaterów, kibicowałam Michalinie w walce nie tylko o siebie. Poznajemy także panią Nelę, bardzo żywiołową staruszkę, która ma w sobie dużo nadziei, ale i wiele przeżyć, niekoniecznie tych przyjemnych. Każdy z nas chciałby poczuć się komuś potrzebny, znaleźć w kimś oparcie. ,,Anioł do wynajęcia" daje nadzieję. Lepsze jutro w dużej mierze zależy od nas samych.
Kilka tygodni temu zapoznałam się z ,,tegoroczną" powieścią świąteczną. Mowa o ,,Sercu z piernika", która wprowadziła mnie w świąteczny nastrój. W tym roku jakoś szczególnie ciągnie mnie do powieści pełnych magii, zapachu cynamonu i wiary w drugiego człowieka. Bez większego entuzjazmu zabrałam się za ,,Anioła do wynajęcia". Jakoś podświadomie przeczuwałam, że nie zaliczę tej powieści do perełek. Czy miałam rację? Trochę tak i trochę nie. Sam pomysł na fabułę jest naprawdę dopracowany, ciekawy, inny niż to, co czytałam do tej pory. Młoda dziewczyna szuka schronienia, tymczasem zyskuje o wiele więcej.
Nie da się ukryć, że była to lektura, z którą miło spędziłam niedzielne popołudnie. Przeczytałam ją w kilka godzin, polubiłam bohaterów, kibicowałam Michalinie w walce nie tylko o siebie. Poznajemy także panią Nelę, bardzo żywiołową staruszkę, która ma w sobie dużo nadziei, ale i wiele przeżyć, niekoniecznie tych przyjemnych. Każdy z nas chciałby poczuć się komuś potrzebny, znaleźć w kimś oparcie. ,,Anioł do wynajęcia" daje nadzieję. Lepsze jutro w dużej mierze zależy od nas samych.
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale może coś nadrobię. Na pierwszy rzut mam w planach "48 tygodni".
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i przyznam szczerze, że mnie nie zachwyciła. Była dobra, ale nie powalała na kolana.:)
OdpowiedzUsuń