Każdy z nas ma gorsze dni, kiedy najchętniej zakopalibyśmy się w ciepłym łożku i nie wyściubiali nosa. Warto jednak dać szansę życzliwości, nic nas nie kosztuje, a skutecznie poprawia nastrój. Nie tylko nam.
Orly Wahba przez kilka lat była nauczycielką w szkole, następnie założyła organizację non-profit, której celem jest szerzenie życzliwości. Jak podkreśla sama autorka, nawet niewiele znaczące dla nas gesty, dla innych znaczą bardzo dużo. Ofiarowanie posiłku bezdomnemu, oddanie rzeczy, których już nie nosimy/nie używamy, ofiarowanie napiwku kelnerowi przed obsługą. Brzmi dziwacznie? Kiedy ostatni raz uśmiechnęłaś się do nieznajomego, zapłaciłaś za kawę osoby, stojącej za Tobą w kolejce?
Muszę przyznać, że mieszkając jeszcze w Toruniu od czasu do czasu zdarzało nam się wrzucać drobne osobom potrzebującym, przekazywać mniejsze i większe datki na organizacje wspomagające biednych i potrzebujących, robić zakupy, przekazywać żywność w specjalnych akcjach prowadzonych w marketach. Z jednej strony, wydaje nam się, że przecież niewiele mamy, a z obserwacji i własnego doświadczenia mogę wysnuć wniosek, że im mniej mamy, tym mamy większą potrzebę podzielenia się tym z innymi. Nie oczekując nic w zamian.
Orly Wahba przygotowała zbiór 365 propozycji życzliwości na każdy dzień. Na każdej stronie znajduje się najpierw proponowane zadanie, pasujący do niego cytat i refleksja opowiadająca o analogicznej lub podobnej sytuacji, która dotyczyła samej pisarki lub osób z jej bliskiego otoczenia. Ciekawym pomysłem jest przekazywanie Kart Życzliwości nieznajomym ludziom, aby i oni, biorąc poniekąd udział w akcji, szerzyli życzliwość. Czy nie prościej byłoby, gdyby każdy z nas wykonał dziennie choć jeden dobry uczynek?
Za książkę dziękuję wydawnictwu Buchmann.
Dość rzadko sięgam po tego typu publikacje, ale tą mnie wyjątkowo zainteresowałaś.
OdpowiedzUsuńDo mnie tego rodzaju książki nie przemawiają.
OdpowiedzUsuń