Regina Brett dała się poznać swoim czytelnikom jako osoba głęboko uduchowiona, ale także nosząca w sobie traumę z dzieciństwa. Dziś o jej niełatwych relacjach z mamą w publikacji ,,Trudna miłość. Mama i ja".
Miałam okazję brać udział w spotkaniu autorskim podczas pobytu Reginy Brett w Polsce w listopadzie 2018 roku w Bydgoszczy. Już wtedy autorka ciepło wypowiadała się o Polakach, którzy zawsze miło ją przyjmują. Z tego co pamiętam już wówczas wspominała coś o niełatwej relacji z mamą. Okazuje się, że Regina została wychowana w domu, gdzie przebywało łącznie z nią 11 dzieci. Mama nie reagowała na przemoc ze strony ojca, jeszcze sama ,,skarżyła" i donosiła o przewinieniach dzieci. Książka, jak i zachowanie opiekunów jest pełne sprzeczności.
W dorosłym życiu Regina uświadamia sobie jeszcze jedną brutalną prawdę - była molestowana. Zarówno przez ojca, jak i dziadka. Jak na to reaguje mama, kobieta, która powinna ją wspierać? Nie wierzy jej, uważa, że córka wymyśla. Warto tutaj też podkreślić, że z relacji autorki wynika, że rodzicielka nigdy przesadnie nie przejmowała się działaniami swoich dzieci, być może cierpiała na depresję, która nie pozwalała jej brać czynnego udziału w tych aktywnościach.
Okazuje się jednak, że mama Brett zaczyna mieć zaniki pamięci, z czasem lekarze stawiają diagnozę - choroba Alzheimera. Wtedy właśnie Regina postanawia opiekować się nią, trochę wbrew sobie. Okazuje się, że dzięki grupom wsparcia, wyjazdom medytacyjnym wybacza jej i czuje w stosunku do niej miłość. ,,Trudna miłość. Mama i ja" Reginy Brett to nie pozycja łatwa i przyjemna, o której za chwilę zapomnimy. Zmusza nas do przemyślenia, jakim dzieckiem jestem, jaką mamą chcę być - czy nie powielam błędów, których miałam się wystrzegać? Z pewnością zmusza do zatrzymania się i spojrzenie na nasze zachowania rodzicielsko-dziecięce z innej, nowej perspektywy. Serdecznie polecam.
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale spotkanie autorskie było bardzo przyjemne.
OdpowiedzUsuń