,,Mia i biały lew" wycisnął ze mnie morze łez. Czas na nowe odkrycie twórcy, czyli ,,Wilk, lew i ja".
Przyznam się szczerze, że z niecierpliwością wyczekuję momentu, kiedy w jakimkolwiek kinie niedaleko mojego miejsca zamieszkania pojawi się ,,Wilk, lew i ja". Wiem, że będzie to wzruszająca historia, która na długo zapadnie w mojej pamięci. Przyjaźń człowieka ze zwierzęciem, także w liczbie mnogiej wywołuje wiele emocji. Wydawnictwo Media Rodzina wydało wersję papierową z ilustracjami z filmu. Nie czekając zbyt długo, postanowiłam się z nią zapoznać. Wydana w miękkiej oprawie nie sprawia wrażenia zbyt obszernej, jednak treści z niej płynące w całości rekompensują tę drobną niedogodność.
Główną bohaterką książki ,,Wilk, lew i ja" jest Alma Ranquez, która ostatnie kilkanaście lat swojego życia w Nowym Jorku poświęciła na to, by przygotować się i dostać do Orkiestry Filharmonii w Los Angeles. Nieoczekiwanie jednak umiera jej dziadek i dziewczyna wraca na ,,swoją" wyspę. To właśnie tam dosłownie z nieba spada jej lewek, którego nazywa Marzycielem. W ostatniej wiadomości od zmarłego dowiaduje się o jego przyjaciółce - wilczycy śnieżnej, która ma młode. Wilczek dostaje imię Mozart. Maluchy od razu się ze sobą zaprzyjaźniają, a Alma musi poważnie zastanowić się nad przyszłością, nad którą pracowała bardzo intensywnie przez ostatnie lata.
Nie mam na razie porównania z wersją filmową, więc nie wiem, czy wersja książkowa jest okrojona, czy też nie. Dowiadujemy się tylko sporadycznie o przeszłości Almy, nieco szerzej odkrywamy znajomosć z jej ojcem chrzestnym, Joe oraz zwierzętami, o los których dziewczyna stoczy prawdziwy bój. Pięknie napisana i wydana historia, obok której nie sposób przejść obojętnie. Gorąco polecam miłośnikom ,,Mia i biały lew", ale także czytelnicy w każdym wieku będą zachwyceni przekazem płynącym z historii ,,Wilk, lew i ja". Prawdziwa przyjaźń potrafi przenosić góry i nie ma to zastosowania tylko w ludzkim świecie. Przekonajcie się o tym sami, serdecznie polecam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Media Rodzina.
Szczerze mówiąc nie słyszałam wcześniej o tej ksiażce ani filmie ale mnie zaciekawiłaś :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa mi już parę razy mignęła, ale tak przeczuwałam, że jest pełna wzruszeń ;-)
UsuńMiałam okazję zapoznać się z książką i jestem ciekawa też filmu.
OdpowiedzUsuńWidziałam zapowiedź tego filmu. Bardzo mnie zainteresował. Książkę też chętnie przeczytam. 🙂
OdpowiedzUsuńByłyśmy dziś na filmie. Piękna historia, teraz na pewno przeczytamy książkę.
OdpowiedzUsuńja bym nie mogła pójść, córka pewnie wyłaby na równi ze mna ;-)
Usuńfilm nie dla mnie, ostatnio bardzo często się wzruszam, także podziękuję ;-)
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego filmu ostatnio oglądałam “Johnny English: Nokaut” myślę, że warto też ten zobaczyć
OdpowiedzUsuńTen film za nami chodził, od czasu kiedy zobaczyłam go w zapowiedziach ale jeszcze nie było czasu pooglądać. A nie wiedziałam że jest też książka!
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda na ciekawą. Od siebie polecam bardzo zabawną "Twoją anatomię".
OdpowiedzUsuń