,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" Jenni Fletcher to świetna propozycja na wolny czas.
Uwielbiam zapoznawać się z lekkimi wydaniami w przerwie między bardziej wymagającymi lekturami. W ostatnim czasie mój wzrok spoczął na lekturze ,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" Jenni Fletcher. Miło było spędzić czas z tą publikacją z tego powodu, że jej fabuła jest też przewidywalna, ale w żadnym razie nie umniejszyło to mojej radości płynącej z możliwości zapoznania się właśnie z tym wydaniem. Uważam, że warto jest mieć również takie lżejsze wydania, które będą typowo rozrywkowe.
Aranżowane małżeństwa w dalszym ciągu nie wyszły z mody, a na pewno nie w książce ,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" Jenni Fletcher. Główni bohaterowie tego wydania mieli wziąć właśnie udział w aranżowanym małżeństwie. Problem polegał jednak na tym, że dla obu stron nie było to szczytem marzeń. Na pewno mogło to się zupełnie inaczej skończyć, gdyby kobieta zdołała znaleźć hrabiemu partnerkę, która okaże się dla niego kobietą marzeń. Czy coś takiego jednak było możliwe?
,,Jak stracić hrabiego w dziesięć tygodni" Jenni Fletcher to jedno z szybszych wydań, na które można się skusić w ramach relaksu w jeden z wolnych wieczorów. Nie ma problemu z szybkim poznaniem tego wydania. Jest się czym zainteresować w wolnym czasie z tego względu, że nie wszystkie czytane książki muszą być bardzo edukacyjne pod względem poruszanej treści. Ten lekki romans na pewno przypadnie do gustu miłośnikom właśnie takich publikacji.
Tym razem raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMam ogromną ochotę na tę pozycję!
OdpowiedzUsuńNie czytałam :)
OdpowiedzUsuńPrzewidywalna fabuła i szybka lektura? Nie skorzystam.
OdpowiedzUsuńNa pewno jest się czym zainteresować.
OdpowiedzUsuńW sumie takie szybkie roman=se, na jeden wieczór, lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie za bardzo lubię romanse.
OdpowiedzUsuńWidziałam już tę książkę gdzieś w sieci :)
Widziałam ostatnio w empiku o zastanawiałam się czy ją brać. Czy będzie coś w tonach Bridgertonów. Ale jak będzie na legimi to przeczytam. Kinga
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy skuszę się na lekturę.
OdpowiedzUsuń