,,Dziewczyna do towarzystwa" Natalii K. Palonek to jedna z moich ostatnich latach lektur.
Lubię zapoznawać się z historiami, które można przeczytać całkiem sprawnie. Nie oznacza to jednak tego, że stronię od dłuższych wydań. Gdy mam wolny wieczór wolę wziąć pod uwagę tę lekturę, którą bez problemu będę mogła przeczytać od razu. Z tego też powodu ostatnio mój wzrok padł na publikację ,,Dziewczyna do towarzystwa" Natalii K. Palonek, która okazała się idealna w związku z tym, by móc spędzić z nią kilka wolnych godzin. Moim zdaniem właśnie w tej roli książka napisana przez polską pisarkę sprawdzi się naprawdę dobrze.
Głównymi bohaterami tego wydania zostali Alice i Spencer. Kobieta nigdy nie przypuszczała, by w związku z problemami finansowymi będzie musiała podjąć się zarobkowania jako dziewczyna do towarzystwa. Niewątpliwie nie było to szczytem jej marzeń, a dodatkowo poznanie Spencera, mężczyzny związanego z show biznesem miało zmienić jej poukładany plan na życie. Czy mirdzy tą dwójką w związku z tajemnicami z przeszłości mogło zrodzić się prawdziwe uczucie? Tego odbiorca będzie mógł dowiedzieć się z debiutu polskiej pisarki.
,,Dziewczyna do towarzystwa" Natalii K. Palonek jest jednym z tych wydan, w orzypadku których z każdą kolejną stroną akcja nabiera coraz większego tempa. Tajemnice odgrywaja bardzo dużą rolę w tej lekturze, a seks i erotyka nke wysuwają się tutaj na pierwszy plan. ,,Dziewczyna do towarzystwa" Natalii K. Palonek pokazuje, jak wyglądają ciemne strony show biznesu i że nie zawsze te szczęśliwe momenty, które są pokazywane w telewizji faktycznie takimi są.
Przyznam, że nie gustuję w takiej literaturze. Show biznes uważam za zepsuty, iluzoryczny świat.
OdpowiedzUsuńJeśli wpadnie w moje ręce, to chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńNie jest to książka dla mnie. Nie lubię prostych rozwiązań w życiu, a takim wydaje mi się być prac jako pani do towarzystwa z powodu długów. Jest tyle możliwości, że naprawdę można życie inaczej pokierować.
OdpowiedzUsuńMyślę, że raczej będę polecać ją dalej.
OdpowiedzUsuńHm, to chyba nie jest tytuł dla mnie. Coś czuję, że bym się przy niej irytowała.
OdpowiedzUsuń