,,Lato w pionierskiej chuście" to doprawdy niebanalna pozycja.
Urodzona i wychowana w latach 90. XX wieku pamiętam pewien dysonans, kiedy społeczeństwo z pewnością do tolerancyjnego aż w takim stopniu jak dziś nie należało. Co za tym idzie, także kwestia homoseksualizmu była traktowana po macoszemu. Gej, lesbijka? Te pojęcia były traktowane niczym wybryki natury. Tymczasem niezależnie od orientacji seksualnej to są normalne osoby, które tak jak my mają uczucia i można je zranić niesprawiedliwym traktowaniem.
Nie powiem, że dziś jest kolorowo, jednak z pewnością ich obecność nie wzbudza już takiego poruszenia, jak jeszcze kilkanaście lat temu. Z tego też powodu niezmiernie cieszę się, że i ten temat został poruszony w literaturze. Bohaterami tej książki są Jura i Wołodia. Pierwszy z nich myślał, że na obozie w czasach ZSRR w 1986 roku nie spotka go już nic ciekawego. To właśnie wtedy poznał Wołodię. Musieli jednak ukrywać swoje uczucie, gdyż związki homoseksualne były surowo zabronione.
Muszę przyznać, że początkowo z pewną dozą dystansu sięgnęłam po tę publikację, sama nie wiedząc, czego do końca się spodziewać. Szybko jednak okazało się, że autorki nie stworzyły publikacji wychwalającej związki homoseksualne, ani też takiej, która je potępia. Tak jak każdy ma prawo do swobodnego wypowiadania swoich opinii na dowolny temat, tak samo ma prawo być w związku z wybraną przez siebie osobą. Niezależnie, czy będzie to związek osób tej samej płci. Bohaterowie są zróżnicowani, ale tak naprawdę pragną tego co my - miłości, akceptacji, zrozumienia. Dajmy im to, nie tylko na kartach literackiej powieści.
Pierwszy raz czytam o tej książce. Wydaje się ciekawa.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej pozycji same dobre słowa
OdpowiedzUsuńZapowiada się naprawdę interesująco.
OdpowiedzUsuń